|
Wysłany: Wto 14:58, 02 Gru 2008 Temat postu: Wspomnienia z dzieciństwa :) |
|
|
Natchnęła mnie Hajdi . Dziś Balbiny. Wspomniała w SB o imieninach Gąski Balbinki.
I mi się przypomniało... Tego typu wspomnienia były już na starych Mykach, ale przecież o dzieciństwie można zawsze .
Najpierw nie było w domu telewizora. Wieczorami na dobranoc mama opowiadała bajki, najczęściej przez siebie wymyślone, które opwiadała improwizowanym na poczekaniu wierszem. Codziennie w Polskim Radiu były liczne, przeróżne audycje dla dzieci, w tym dużo teatru. Żadnej z tych audycji od małego dziecka nie opuszczałam- potrafiłam znaleźć odpowiednią stację (jedną z dwóch) i nigdy nie przegapiłam godziny
Pierwszy telewizor- 21-calowy Klejnot, rodzice kupili kiedy byłam w pierwszej klasie. Wytrzymał (z jedną wymianą kineskopu i wielokrotną wymianą najprzeróżniejszych lamp) do 1976r. Zastąpił go kolorowy Rubin. To dopiero była szafa , ale ja już nie byłam dzieckiem, byłam studentką...
Z pierwszych spotkań z telewizorem pamiętam, że w środy był Klub Myszki Miki a w niedziele - Disneyland. Miś z okienka też chyba był w niedzielę, tylko popołudniu. Innych programów z samego początku jakoś nie pamiętam, choć pamiętam, ze codziennie było coś dla dzieci.
O istnieniu dobranocek długo nie miałam pojęcia, choć teraz nie wiem, czy było to kilka tygodni, czy kilka miesięcy...
Kładziono nas spać o siódmej (czyli 19-tej). Miałam wtedy 7 lat, mój brat 5. Dobranocki były wtedy po Dzienniku telewizyjnym, o 20-tej.
Pamiętam że któregoś dnia byliśmy nieznośni, a tata miał nas dość i przestał się nami zajmować, tylko oglądał telewizję, a myśmy jedli w kuchni kolację. Weszłam na chwilę do pokoju i zobaczyłam w telewizji kukiełki- były to Jacek i Agatka (ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałam). Zawołałam natychmiast brata, ale już było po wszystkim, a tata nas skrzyczał, ze nie jemy kolacji.
Minęły 2, może 3 dni. Brat już spał, a ja się plątałam po mieszkaniu i tata zawołał mnie na Dobranockę - była Gąska Balbinka (znałam ją wcześniej z tygodnika Miś). Byłam zachwycona. Nazajutrz opowiedziałam wszystko bratu i następnego wieczora, po kolacji, umyci, w piżamkach czekaliśmy na Gąskę Balbinkę. Tata próbował nam dyplomatycznie powiedzieć, ze może będzie coś innego... Ale nas interesowała wyłącznie Balbinka!
No i nie było Balbinki, tylko Jacek i Agatka. Rozryczeliśmy się wniebogłosy, że chcemy Balbinkę i ryczeliśmy jeszcze długo potem. Następnego dnia była Balbinka, a za 2 dni Jacek i Agatka, ale już więcej nie ryczeliśmy z tego powodu, tylko oglądaliśmy z takim samym zainteresowaniem jak Gąskę Balbinkę.
|
|