www.anowi.fora.pl
FAQ
Szukaj
Rejestracja
Profil
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.anowi.fora.pl Strona Główna
->
Film
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Kontakt
----------------
Regulamin
Informacje
SATYRA POLITYCZNA
Powitania i życzenia
----------------
Witajcie!
Polityka
----------------
Polityka w tle
Przegląd prasy
Szkiełko
W Tyle Wizji
Pogaduchy na każdy temat
----------------
Codziennik
Wątek filozoficzny
Ciekawostki znalezione w necie
Bawmy się
----------------
Kawały
Strefa śmiechu
Zagadki, zabawy i iluzje
Sztuka i poezja
----------------
Malarstwo, rzeźba, ...
Wiersze
Nasze wiersze i wierszyki
Archiwalne wątki
Co w trawie piszczy
----------------
Świat wokól nas
Starocie
----------------
trochę historii
Sport
----------------
Ciekawostki sportowe
Hobby
----------------
Muzyka
Książka
Film
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Sol
Wysłany: Sob 14:46, 14 Mar 2009
Temat postu: Kochałem zbrodniarkę.
Kate Winslet jako Hanna w filmie „Lektor”
Znakomity film Daldry’ego opowiada o miłości w cieniu Zagłady. Ale przede wszystkim – o miłości, która musi się zmierzyć z okrucieństwem prawdy.
Gdyby „Lektor” Stephena Daldry’ego był rzeczywiście filmem o Shoah, można by zarzucić mu, że podążając w kierunku chwytliwej kontrowersji czy melodramatycznej atrakcyjności, rozmywa problem winy i kary, że koloryzuje czy nawet wybiela sprawców Zagłady. Mylił się jednak nowojorski pisarz o żydowskich korzeniach – Ron Rosenbaum, nazywając adaptację powieści Bernharda Schlinka „najgorszym w historii filmem o Holokauście”, by przy okazji przekreślić szanse „Lektora” w oscarowych zmaganiach. Zarówno literacki pierwowzór, jak i film należą bowiem do innej kategorii gatunkowej. Daldry, twórca „Godzin” i „Billy’ego Elliotta”, podążając wiernie za literą powieści, próbuje skierować naszą uwagę na zupełnie inny problem: jak pogodzić ze sobą uczucie miłości i brutalne rozpoznanie, iż kochana przez nas osoba nie jest wcale tym, kim się wydaje? W „Lektorze” to przekierowanie odbywa się bez banalnej politycznej poprawności, za to z korzyścią dla skomplikowanej psychologicznej zagadki.
„Dlaczego coś, co było piękne, kruszy się nam z perspektywy czasu, bo skrywało ohydne prawdy?” – zastanawia się bohater powieści Schlinka. Podczas rozprawy sądowej dorosły już Michael rozpoznaje w oskarżonej o nazistowskie zbrodnie kobietę swego życia, przystojną konduktorkę z niemieckiego Neustadt, która wprowadziła niegdyś piętnastolatka z dobrego domu w tajniki miłości. Ich potajemny związek przetrwał zaledwie jedno lato, ale naznaczył Michaela na trwałe. Od tamtej pory nie odnajdzie on w żadnej kobiecie tamtej bliskości i ciepła. Zatrzaśnie się na zawsze w emocjonalnej skorupie. Po latach, spotykając Hannę ponownie, nie będzie w stanie pojąć, iż osoba, która dała mu z siebie tak wiele, kilkanaście lat wcześniej jako strażniczka w Auschwitz przyczyniła się do spalenia żywcem trzystu więźniarek podczas „marszu śmierci”. Michael (grany w wersji dorosłej przez Ralpha Fiennesa) jako nastolatek nie rozpoznał tego wszystkiego, co oddaje na ekranie ciało Kate Winslet grającej z koronkową precyzją Hannę Schmitz. Jej „chłopczyk” nie zdołał odczytać skurczu napięcia w jej twarzy, nie uchwycił w jej oczach panicznego strachu, nie pojął, czym jest jej obsesja czystości, tak charakterystyczna dla ukrywających się przed światem winowajczyń.
Film Daldry’ego w mniejszym stopniu niż powieść skupia się na problemie rozrachunku z nazizmem. Hanna wraz ze swoją straszną tajemnicą pozostaje w cieniu dylematów dorosłego Michaela, który z jednej strony, jako adept prawa domaga się sprawiedliwego osądu, ale jako człowiek z krwi i kości pozostaje w moralnym potrzasku. „A jeśli nie byłem winny, gdyż zdrada wobec zbrodniarki nie może rodzić poczucia winy, byłem winny dlatego, że kochałem zbrodniarkę”. Nie dowiemy się jednak, czy to nabyta z czasem oschłość serca, czy też obsesja sprawiedliwości, czy może zwyczajna moralna odraza każą mu zaprzeć się Hanny na wiele lat. Łatwiej będzie mu zorganizować dla niej praktyczną pomoc, niż zdobyć się na prosty serdeczny gest. Nie dowiemy się także, czy to obsesja sprawiedliwości, czy może niewygasła jednak miłość do Hanny kazały Michaelowi, kiedy toczył się jeszcze jej proces, walczyć o rozpoznanie rzeczywistej skali jej winy. Ale wówczas pojawił się kolejny dylemat: ujawniając korzystne dla niej fakty, musiałby wyjawić pewną wstydliwą tajemnicę Hanny, a tym samym publicznie ją ośmieszyć. Na kartach powieści mówi o tym ojciec Michaela, filozof: nie wolno nam decydować za innych o tym, co dla nich dobre; musimy zostawić im przestrzeń wolności. Hanna zrobi więc z tej wolności własny użytek. By ratować swoją dumę, zapomni o instynkcie samozachowawczym, który innym oskarżonym nakazuje skamleć o litość. Na finałową rozprawę założy kostium wyzywająco podobny do esesmańskiego munduru.
Tym, co w sposób dojrzały pozwoli prostej niemieckiej dziewczynie przyjąć wreszcie pełny ciężar swojej winy, będzie literatura, którą w dawnych czasach zaraził ją nastoletni Michael. „Czego nauczyłaś się w więzieniu?” – zapyta z nieskrywaną nutą moralnej wyższości. „Nauczyłam się czytać” – odpowie Hanna ze złudną prostotą. To właśnie książki pomogły jej zmierzyć się z prawdą o sobie. Aż tyle i tylko tyle. Albowiem ani Czechow, ani Homer nie byli władni rozgrzeszyć jej ze złych wyborów. W zmetaforyzowany sposób wyrazili jedynie to wszystko, co przez lata było przez nią samą niewypowiedziane, nieuświadomione, głęboko ukryte. Filmowy Michael zdążył odrobić tę lekcję, otwierając się ze swoją niełatwą opowieścią przed dorosłą, „odzyskaną” po latach córką. Dla Hanny ocalenia już nie ma. W oczach tych, którzy przeżyli Zagładę, historia jej moralnego nawrócenia będzie jedynie efektowną figurą literacką – nie wskrzesi zmarłych, nie przyniesie nikomu pocieszenia, nie wyzwoli od koszmarów. Zbudowany z niedomówień i psychologicznych półcieni, zręcznie rozegrany na kilku planach czasowych, film brytyjskiego reżysera opowiada właśnie o tym: o życiu, które jednak przerasta literaturę. O potworności i człowieczeństwie, które nie dają się rozdzielić. I o miłości, która nigdy nie jest sprawiedliwa.
LEKTOR (The Reader) – reż. Stephen Daldry, scen. David Hare, zdj. Roger Deakins, Chris Menges, muz. Nico Muhly, wyst. Kate Winslet, Ralph Fiennes, David Kross, Bruno Ganz, Lena Olin i inni. Prod. USA/Niemcy 2008. Dystryb. Kino Świat. W kinach od 13 marca 2009 r.
Cytaty pochodzą z książki Bernharda Schlinka „Lektor” w tłumaczeniu Marii Podlasek-Ziegler
Lubię oglądać tego typu filmy - zawsze pozostawiają miejsce na własne przemyślenia.
źródlo: onet.pl
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Arthur Theme
Regulamin