Autor Wiadomość
Sol
PostWysłany: Nie 18:20, 02 Lis 2008    Temat postu:

Dwójka dziennikarzy prowadzących hiszpański program „El Hormiguero” ku uciesze widzów zgromadzonych w studiu przebiegła po powierzchni basenu wypełnionego cieczą. Po pierwszych sukcesach, rozochoceni zwolnili kroku, a jeden z nich nawet zawrócił w połowie długości. Jest jednak jedno „ale”. Dziennikarze nie chodzili po zwykłej wodzie.

CUD Z KUKURYDZY

Ta żółtawa ciecz to mieszanina wody i mączki kukurydzianej. Przy właściwych proporcjach uzyskuje się niezwykłą substancję – ni to ciecz, ni ciało stałe. Kiedy ktoś porusza się po niej odpowiednio szybko i pewnie, przejdzie (prawie) suchą nogą na drugi brzeg. Gdy zatrzyma się lub straci wiarę – pójdzie na dno.

Mieszanina mączki kukurydzianej i wody to przykład cieczy nienewtonowskiej. Zwykła woda, gdy przechodzi w inny stan skupienia, np. w lód, potrzebuje po prostu odpowiedniej temperatury. Na czynniki takie jak nacisk nie reaguje. Można próbować po niej chodzić, biegać, a nawet skakać – zawsze z rezultatem, który osiągnął pastor Kabele. Tymczasem z cieczami nienewtonowskimi jest inaczej. Mieszanina będzie zachowywać się jak woda, gdy spróbujemy włożyć do niej powoli rękę. Jednak gdy poruszymy gwałtownie dłonią, natychmiast stwardnieje. I to właśnie ma miejsce podczas „chodzenia po wodzie”.

ZRÓB SOBIE GLUTA

Doświadczenia z substancją zwaną „oobleck” (po polsku – glut) są jednymi z najczęściej wykonywanych przez uczniów na Zachodzie. Nazwa pochodzi od zielonej mazi, która spadła z nieba i niemal całkowicie skleiła państwo króla Derwina w książeczce dla dzieci „Bartholomew and the Oobleck” dr. Seussa. Gluta, choć raczej bezbarwnego, można łatwo zrobić w domu. Wystarczy zmieszać mączkę (skrobię) kukurydzianą z wodą w proporcji mniej więcej 2:1 aż do uzyskania jednolitej kleistej konsystencji. Test wykonujemy, uderzając w breję łyżeczką – jeśli natrafimy na opór i nie usłyszymy chlupotu, glut jest gotowy i można zacząć zabawę. Szczególnie efektownie wypada „próba kulki”: wystarczy zrolować w dłoniach kawałek brei, a następnie otworzyć dłoń i wszystko spłynie nam na stół.


>>>Glut, czyli ciecz nienewtonowska<<<

PŁYNNA ZBROJA

Ciecze nienewtonowskie znajdą wkrótce bardzo praktyczne zastosowanie w nowej generacji kamizelek kuloodpornych. Mają one składać się z kilku warstw kevlaru nasączonego mieszaniną krzemionki i politlenku etylenu. Substancja będzie zachowywać się podobnie jak woda z mączką kukurydzianą: gdy w kamizelkę uderzy pocisk lub odłamek, natychmiast stwardnieje, zapobiegając zranieniu. W normalnych warunkach materiał zachowa elastyczność, umożliwiając większą swobodę ruchów i mniej obciążając użytkownika niż obecne sztywne kamizelki ważące ok. 4, 5 kg. Eksperymenty przeprowadzone przez naukowców z University of Delaware i U.S. Army Research Laboratory wykazały także, że nowe stroje będą lepiej chroniły przed nożami. Z jednym wyjątkiem – jeśli napastnik wykaże się opanowaniem i zada cios powoli, może przebić kamizelkę. Co ciekawe, podobną rzecz wymyślił już w 1965 roku Frank Herbert w kultowej powieści science fiction „Diuna”. Jej bohaterowie noszą osobiste tarcze ochronne, przez które można się przebić tylko, uderzając w spowolnionym tempie.


Sol
PostWysłany: Nie 18:19, 02 Lis 2008    Temat postu: Chodzenie po wodzie...

Nie trzeba być ani cudotwórcą, ani magikiem. Wystarczy pójść do supermarketu i kupić trochę mąki. Są też inne sposoby, ale lepiej nie próbować ich w domu... O tym opowiem w innym poście a teraz...

Przyjrzyjmy się zwierzętom, które sztukę chodzenia po wodzie opanowały niemal do perfekcji. Jedno z nich spotkał chyba każdy – to malutkie owady z rodziny nartnikowatych (Gerridae), śmigające po powierzchni jezior czy strumieni. Korzystają one ze zjawiska zwanego napięciem powierzchniowym, czyli siły przyciągania między cząsteczkami H2O. Nartniki nie toną, ponieważ ważą mniej niż gram – są tak lekkie, że ich nogi zatrzymują się na powierzchni wody. Pomaga im też sama budowa odnóży, które są pokryte mikroskopijnymi włosami, zatrzymującymi bąbelki powietrza działające jak ponton. „Wiosłując” środkową parą nóg (pozostałe działają jak stabilizatory), owady te mogą osiągnąć prędkość 5,4 km/godz.



Podobne osiągi ma znacznie większy od nartników gad – bazyliszek płatkogłowy, który dzięki niezwykłym umiejętnościom zyskał przydomek „jaszczurki Jezusa Chrystusa”. Jego styl jest jednak zupełnie inny – to nie wiosłowanie czy ślizganie się, lecz szybki bieg na tylnych nogach i na stosunkowo krótkim dystansie, bo zaledwie 4,5 metra. Po takim sprincie bazyliszek pogrąża się w wodzie i musi przerzucić się na pływanie.

Dorosły osobnik waży ok. 200 g – za dużo, by skorzystać z napięcia powierzchniowego. Bazyliszki musiały więc wypracować inny sposób. W 2004 r. naukowcy z Harvard University dowiedzieli się jaki. Krok bazyliszka dzieli się na trzy fazy. Podczas „plasku” bazyliszek kieruje nogę przede wszystkim w dół, by odepchnąć ją do tyłu w trakcie „pociągnięcia” i cofnąć do pozycji wyjściowej w „powrocie”. Siła niezbędna do utrzymania się na wodzie powstaje podczas fazy pierwszej, gdy wokół nogi tworzy się poduszka powietrzna; napęd w poziomie daje faza druga.





Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group