Autor Wiadomość
Sol
PostWysłany: Pią 21:48, 13 Mar 2009    Temat postu:

Marylko Very Happy reakcja mogła być łańcuchowa Very Happy a nawet grupowo - łańcuchowa Very Happy rodzice powiedzieli nie Wink

mariag
PostWysłany: Czw 13:25, 12 Mar 2009    Temat postu:

Cytat:
Times napisał:
Oto jak pisze "Times", rodzice około 30 uczniów jednej ze szkół we wschodnim Londynie nie posyłali swoich dzieci do szkoły przez tydzień, z powodu specjalnych zajęć promujących homo-, bi- i trans- seksualizm. Uznali bowiem, że tematyka zajęć nie została dostosowana do wieku i poziomu rozwoju ich dzieci.


Nikt nie jest przeciw temu aby mówić w szkole o homo-, bi- czy trans Very Happy
Chodzi o to zdanie zaznaczone na czerwono.
Tematyka nie była dostosowana do wieku dzieci i rodzice mieli prawo powiedzieć nie - moim zdaniem.


Ewciu, nadal nie mam do tej tresci przekonania , mogła to być "reakcja grupowo - łańcuchowa " Wink
Sol
PostWysłany: Czw 0:44, 12 Mar 2009    Temat postu:

Times napisał:
Oto jak pisze "Times", rodzice około 30 uczniów jednej ze szkół we wschodnim Londynie nie posyłali swoich dzieci do szkoły przez tydzień, z powodu specjalnych zajęć promujących homo-, bi- i trans- seksualizm. Uznali bowiem, że tematyka zajęć nie została dostosowana do wieku i poziomu rozwoju ich dzieci.


Nikt nie jest przeciw temu aby mówić w szkole o homo-, bi- czy trans Very Happy
Chodzi o to zdanie zaznaczone na czerwono.
Tematyka nie była dostosowana do wieku dzieci i rodzice mieli prawo powiedzieć nie - moim zdaniem.

mariag
PostWysłany: Czw 0:20, 12 Mar 2009    Temat postu:

Cytat:
Oto jak pisze "Times", rodzice około 30 uczniów jednej ze szkół we wschodnim Londynie nie posyłali swoich dzieci do szkoły przez tydzień, z powodu specjalnych zajęć promujących homo-, bi- i trans- seksualizm. Uznali bowiem, że tematyka zajęć nie została dostosowana do wieku i poziomu rozwoju ich dzieci. Teraz grozi im sprawa sądowa lub grzywna.

Obecnym w szkole pokazano m.in. adaptację sztuki Szekspira "Romeo i Julia" pod tytułem "Romeo i Julian", wysłuchali też bajki o księciu odmawiającym ożenienia się z trzema księżniczkami, a zakochującym się w ich bracie oraz opowieści o Roy'u i Silo, dwóch pingwinach płci męskiej, których łączy miłość.


Nie sadze, zeby to była "promocja " homo , bi , czy trans seksualizmu , a raczej ukazanie młodemu pokoleniu "biologii" psychiki człowieka bez wzgledu na płeć i wyznanie. Nie znam szczegółów , tzn konkretnie w jakim wieku zalecono takowe zajecia dziecim, ale mysle, ze nie przekroczono az tak bardzo granicy dobrego rozsadku . Szkoła powiadomiła rodziców o charakterze zajec, wiec tez i rodzice powinny przed takimi zajeciami odbyc z dzieckiem rozmowe , bo kazdy rodzic najlepiej zna swoje dziecko . Wiec intencja szkoły było to, zeby rodzice przyłaczyli sie do edukacji . Ale stało sie inaczej.............wiec ktos tu popełnił bład , moze szkoła, a moze rodzice , bo jak powiedział jeden tatus , czy mamusia , ze nie posle dziecko na zajecia, to sasiad tez ..........no i mamy , to co mamy, nie tedy droga ...........
Zgadzam sie z tym, ze rodzice musza kontrolowac "poczynania " szkoły w edukacji dziecka , ale i potrzebna tu jest wzajmna wspołpraca , bez tego nie wychowamy młodego pokolenia .
Sol
PostWysłany: Śro 18:56, 11 Mar 2009    Temat postu:

Manko ja "przerobiłam" te momenty.
Moje dziecko zadawało pytania i otrzymywało na nie odpowiedzi jednak były one zależne od wieku mojego dziecka.
Nie chodzi mi o zakazywanie sięgania do źródeł bo jak pokazuje życie dziecko czerpie z różnych i jest to bardzo różna wiedza.
Rodzice i szkoła mają za zadanie "usystematyzować" tę wiedzę.
Chyba logiczne jest aby dziecko najpierw poznało "Romea i Julię", piękny wierszowany poemat o ogromnej i niespełnionej miłości dwojga osób Wink i dowiedziało się, że napisał to niejaki Szekspir niż "Romeo i Juliana".
Mając bazę możesz sięgać po więcej a Ty nie bierzesz poprawki, że wiedza dzisiejszych dzieci i młodzieży nie jest zbyt powalająca.
Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy - rodzice - moim zdaniem nie można pod groźbą kary zmuszać ich do czegoś, czego nie chcą dla swoich dzieci.
To na rodzicach spoczywa cały ciężar wychowania dziecka, szkoła ma im pomagać a nie nakazywać i zmuszać.

P.S.
Mam też zaufanie do myślenia małych ludzi jednak ograniczone przez doświadczenie Very Happy

manko
PostWysłany: Śro 17:38, 11 Mar 2009    Temat postu:

Solciu, zgadzam się z Tobą. Jednak ani Ty, ani ja nie potrafimy określić tego "momentu". Dla jednych dzieci to może być 8 lat, dla innych 12, a dla jeszcze innych może dopiero 18 lat?

Nie zgadzam się z Tobą, że mówimy tylko o różnych przedmiotach szkolnych. My mówimy o nauce. O wiedzy. O poziomie wykształcenia człowieka. To jest proces niekontrolowany - ani szkoła, ani rodzice nie mogą zakazywać sięgania do źródeł aby poznać interesujące wiadomości. Jeżeli wiedzy tej dziecko nie otrzyma z naturalnych źródeł (rodzina, szkoła) - zacznie jej szukać wśród rówieśników, w literaturze, filmach, internecie. I jest duże prawdopodobieństwo, że otrzyma ją w postaci zniekształconej, z dużą dozą dewiacji, z utrwalonymi stereotypami środowiskowymi o tej dziedzinie.

Weźmy przykład religii. Czy dla dziecka ważniejsze jest wyuczenie na pamięć pacierzy czy wiedza o religiach? Czy nie lepiej, aby poznał czym jest islam? Kim był Budda i co zrobił? Czym różni się szyita od sunnity? To jest właśnie wiedza. I nie sądzę, że dziecko - poznawszy czym kierują się te religie - nagle zmieni wyznanie i stanie się wyznawcą innej religii. Chyba, że jego wiara jest słaba i powierzchowna...

Podobnie jest z wychowaniem seksualnym. Czy wiedza o różnych rodzajach relacji międzyludzkich spowoduje wybór innych opcji niż preferowana w rodzinie czy uznawana przez dziecko? Nie sądzę, to jest (według lekarzy) samodzielny wybór człowieka i żadne narzucanie określonych zachowań do niczego nie prowadzi. Pozostaje zakłamanie lub ukrywanie przed innymi rzeczywistych preferencji. Ale to już jest problem dla lekarzy czy psychologów - a nie dla wychowawców.

Znam "Romeo i Julia" Szekspira. To piękny, wierszowany poemat o ogromnej i niespełnionej miłości dwojga osób, a właściwie dzieci. Ukierunkowany jedynie na uczuciowe aspekty miłości, duchowe a nie konsumpcyjne. Potrafię sobie wyobrazić (choć nie napisać! Very Happy) zastąpienie Julii - Julianem. Poezja Szekspira jest uniwersalna, sex bohaterów jest na dalszym planie, dominuje fala uczuć i potęga miłości. Jak w prawdziwym życiu. Ale odpowiem Ci inaczej na Twoje pytanie: chciałbym, aby moje dzieci wiedziały, że Szekspir napisał "Romeo i Julia". Ale nie zabraniałbym im obejrzeć widowiska teatralnego "Romeo i Julian". Byłoby to bowiem wzbogacenie ich psychiki, a nie nakłanianie do dewiacji. Podobnie dopuszczałbym dzieci do kontaktów z księżmi i zakonnicami, mimo preferowania przez te osoby celibatu czy ślubów zakonnych w sferze seksu. I też nie bałbym się "zarażenia" tymi postawami przez dzieci. Mam jednak duże zaufanie do samodzielnego myślenia przez małych ludzi...
Sol
PostWysłany: Śro 11:03, 11 Mar 2009    Temat postu:

Anowi napisał:
Wszystkie dzieci mają w sobie coś takiego jak wrodzona ciekawość.


Widzisz Manko i to jest ten moment kiedy należy z dzieckiem porozmawiać i odpowiedzieć na zadane pytania.
Po to są rodzice a szkoła ma ich tylko wspierać a nie narzucać postepowanie - mówimy cały czas o wychowaniu seksualnym a nie o matematyce, biologii czy fizyce.
Ostatnio państwo coś za bardzo wchodzi w rodzinę i moim zdaniem raczej na zasadzie "słonia w składzie porcelany".
Zdrowy rozsądek coś ostatnio jest mało ceniony tak samo jak myślenie.


P.S.
Chciałbyś aby Twój syn czy córka byli przekonani o tym, że Szekspir napisał "Romeo i Juliana"? myślę, że nie Very Happy

manko
PostWysłany: Wto 10:36, 10 Mar 2009    Temat postu:

anowi napisał:
Myślę, że lepiej gdyby zaznajamiały się z ową odmiennością w późniejszym wieku.

Zgoda, tylko pytanie KIEDY nadejdzie TEN wiek aby to, co nie do przyjęcia - stało się akceptowalne.
I tu widzę rolę specjalistów z tej dziedziny, to oni powinni go ustalić, nie rodzice czy organizacje społeczne, wychowawcza.

Bo niedobrze byłoby, gdyby czas ten nadszedł zarówno za wcześnie - jak i za późno...
anowi
PostWysłany: Wto 10:28, 10 Mar 2009    Temat postu:

manko napisał:
Iwonko, ani Ty, ani ja nie jesteśmy specjalistami w matematyce, fizyce, biologii czy ...wychowaniu seksualnym. Wolałbym się nie wypowiadać na tematy, które znam słabo lub fragmentarycznie. Od tego są specjaliści aby podczas nauczania dzieci - zapoznać je z CAŁOŚCIĄ tematu.


Manko, nie chodzi mi wgłębianie się w tematykę wychowania seksualnego ale o sam fakt.
Nie puściłabym na takie lekcje moich dzieci!
Nie chodzi o to, że mam jakieś hamulce przed zaakceptowaniem homoseksualizmu. Nie w tym rzecz.
Wszystkie dzieci mają w sobie coś takiego jak wrodzona ciekawość. Myślę, że lepiej gdyby zaznajamiały się z ową odmiennością w późniejszym wieku. W TV spotykają się z tym na co dzień, jednak szkoła.... To wg mnie za dużo!
manko
PostWysłany: Wto 10:13, 10 Mar 2009    Temat postu:

Iwonko, ani Ty, ani ja nie jesteśmy specjalistami w matematyce, fizyce, biologii czy ...wychowaniu seksualnym. Wolałbym się nie wypowiadać na tematy, które znam słabo lub fragmentarycznie. Od tego są specjaliści aby podczas nauczania dzieci - zapoznać je z CAŁOŚCIĄ tematu.

Przykładowo, nie powinno być w szkołach nauki religii (katechizmu kościoła rzymsko-katolickiego) - a raczej religioznawstwa (przegląd wszystkich religii świata aby je poznać bliżej). Podobnie w wychowaniu seksualnym też nie ma tylko jedynie słusznej tematyki, istnieje raczej wszechstronność pojęciowa. Nie wiem, czy słuszne jest podawanie uczniom strawionej "papki" do przełknięcia, zamiast zapoznania ich z odmiennościami, nawet jak są to tylko mniejszości. Piszę to co sam myślę, nie jestem seksuologiem, więc moje uwagi mogą być subiektywne. Podobnie jak i Twoje, Iwonko. Ale chyba proces nauczania powinien być w jak największym zakresie OBIEKTYWNY, bez ukrywania niewygodnych tematów a indoktrynowania dzieci tym, co sami sądzimy. Może to być w przyszłości, w zderzeniu z życiem, dosyć niebezpieczne. Bo dziecko nie będzie wiedziało wtedy jak ma postępować.

A "Romeo i Julian"? Czemu nie, nie tytuł jest ważny tylko treść. Czy dzieciom przeszkadza "Kaczor Donald i pies Pluto"? Albo "Pixie i Dixie"?
anowi
PostWysłany: Wto 9:40, 10 Mar 2009    Temat postu: Re: Sąd lub grzywna za nieobecność na lekcjach

anowi napisał:


Niektórzy rodzice informowali władze szkoły już wcześniej, że ich dzieci nie będą brały udziału w takich zajęciach. Ojciec dwójki maluchów, Pervez Latif, stwierdził, że zajęcia były bojkotowane zarówno przez chrześcijan, jak i muzułmanów. Oświadczył, że nie chciał, by jego dzieci uczyły się o związkach homoseksualnych. Napisał list informujący władze, że zostaną w domu. W odpowiedzi dowiedział się, że muszą być na zajęciach.


Manko, przecież rodzice jasno się wypowiedzieli: nie puszczą dzieci na takie zajęcia!!!! Dyrekcja powinna uznać racje rodzica. Takie zajęcia powinny być nieobowiązkowe.

manko napisał:
Aby można było bez pruderii wyjaśniać dzieciom sprawy płciowe. Dziś łatwiej jest uczyć o bocianach przynoszących dzieci czy znajdowaniu ich w kapuście...


????????????
Jestem w szoku!!!!
Moje dzieci od czwartej klasy podstawowej chodzą na "wychowanie do życia w rodzinie". W podręcznikach do Przyrody (kl.IV) dokładnie jest opisany cykl płciowy i jego konsekwencje...musiałam aż zajrzeć do podręczników bo... :hamster_confused:


Manko, mnie uczono , że kobieta plus mężczyzna = sex; dziecko; rodzina.... Zauważ czego tam uczą.... Czy to jest "zdrowe " ?

Czy Ty jako rodzic chciałbyś aby Twoje dziecko miało wypaczone poglądy?

Jeszcze jeden aspekt tej sprawy....
Shekspir.... Romeo i co....?
manko
PostWysłany: Wto 9:11, 10 Mar 2009    Temat postu:

Należy rozróżnić dwie rzeczy. Obowiązek szkolny i program nauczania.

Rodzice zostaną ukarani za przestępstwo, jakim jest odmowa nauczania dziecka. Podobnie jest z obowiązkiem służby wojskowej. Poborowy, który uchyla się od tego obowiązku zostaje ukarany. Nawet, gdy uzasadnia swoją "dezercję" światopoglądem czy niezgodą na pewne specyficzne cechy służby wojskowej (np. zabijanie ludzi).

A sprawa programu nauczania? Czy lepsze jest aby decydowali o tym rodzice, czy pedagodzy? Przy nauce matematyki czy fizyki jakoś takiego dylematu nie ma. Przy naukach biologicznych - też już ten problem przestał istnieć. Zostaje jeszcze wychowanie seksualne. Myślę, że do tego potrzeba czasu. Aby można było bez pruderii wyjaśniać dzieciom sprawy płciowe. Dziś łatwiej jest uczyć o bocianach przynoszących dzieci czy znajdowaniu ich w kapuście...
Sol
PostWysłany: Wto 0:31, 10 Mar 2009    Temat postu:

Jestem bardzo ciekawa czy i jakie "kroki" zostaną podjęte przeciw rodzicom.
Z notatki prasowej wynika dosyć jasno, że jest stosowany przymus wobec dzieci i rodziców to gdzie tu wolność?
Sama bym się sprzeciwiła oglądaniu przez moje dziecko sztuki "Romeo i Julian" oraz opowieści o zakochanych pingwinach bo nie tędy droga.
Edukacja seksualna jest potrzebna i dzieciom i młodzieży jednak powinna być dostosowana do ich wieku.
Możemy być proeuropejscy aż do bólu ale z zachowaniem zdrowego rozsądku.


anowi
PostWysłany: Pon 23:24, 09 Mar 2009    Temat postu: Sąd lub grzywna za nieobecność na lekcjach

Jak wynika z doniesień medialnych Anglia, wiedzie prym nie tylko w poprawności politycznej, ale i w tak zwanej "tolerancji".

Oto jak pisze "Times", rodzice około 30 uczniów jednej ze szkół we wschodnim Londynie nie posyłali swoich dzieci do szkoły przez tydzień, z powodu specjalnych zajęć promujących homo-, bi- i trans- seksualizm. Uznali bowiem, że tematyka zajęć nie została dostosowana do wieku i poziomu rozwoju ich dzieci. Teraz grozi im sprawa sądowa lub grzywna.

Obecnym w szkole pokazano m.in. adaptację sztuki Szekspira "Romeo i Julia" pod tytułem "Romeo i Julian", wysłuchali też bajki o księciu odmawiającym ożenienia się z trzema księżniczkami, a zakochującym się w ich bracie oraz opowieści o Roy'u i Silo, dwóch pingwinach płci męskiej, których łączy miłość.

Niektórzy rodzice informowali władze szkoły już wcześniej, że ich dzieci nie będą brały udziału w takich zajęciach. Ojciec dwójki maluchów, Pervez Latif, stwierdził, że zajęcia były bojkotowane zarówno przez chrześcijan, jak i muzułmanów. Oświadczył, że nie chciał, by jego dzieci uczyły się o związkach homoseksualnych. Napisał list informujący władze, że zostaną w domu. W odpowiedzi dowiedział się, że muszą być na zajęciach.

Nieobecności dzieci zostały uznane za nieusprawiedliwione, a przeciw rodzicom mają być podjęte odpowiednie kroki.

Ciekawe, czy u nas będzie podobna dyscyplina obecności na wprowadzonym od nowego roku szkolnego wychowaniu seksualnym? W końcu jesteśmy proeuropejscy aż do bólu!
Napisał(a) AJa
niedziela, 08 marzec 2009

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group