Autor Wiadomość
Nola
PostWysłany: Wto 12:48, 23 Cze 2009    Temat postu:

a moze kazdego dnia w tylek chcesz dostawac:))
to dopiero atrakcja:)
Mateusz
PostWysłany: Pon 0:26, 22 Cze 2009    Temat postu:

no pewnie ze bedzie ok:) ale jakby co, chce miec na forum kacik pamieci i codziennie dostawac winko:)
Sol
PostWysłany: Pon 0:23, 22 Cze 2009    Temat postu:

Można i tak - ale proszę w wersji optymistycznej.

Mateusz
PostWysłany: Pon 0:12, 22 Cze 2009    Temat postu:

trzeba poprostu zdac sobie sprawe ze co ma byc to bedzie.......
Sol
PostWysłany: Pon 0:08, 22 Cze 2009    Temat postu:

Mat, tak naprawdę to nie wiem jak dodać Wam otuchy i przegonić dziwne myśli.
Czasem brakuje słów bo co nie powiesz brzmi jak banał.

Mateusz
PostWysłany: Nie 23:47, 21 Cze 2009    Temat postu:

Ola stwierdzila, ze to znak zeby nie wiadac do samolotu...faktycznie cos w tym jest...nie to ze jestem przesadny ale strzezonego Pan Bog strzeze...zawsze mam dziwne mysli jak wsiadam i obczajam wyjscia ewakuacyjne ( ha!!przeciez na gorze i tak nie bedzie mi to potrzebne). W tamtym roku samolot Lotu rejsu tranatlantyckiego ladowal awaryjnie na Inslandi, pare lat temu pilot lotu stratowal podstawiony rekaw do wysiadania na lotnisku w Toronto:), samolot z Nola w 2006 roku trzy razy podchodzil do ladowania........i teraz takie wiadomosci tydzien po tygodniu...nic tylko kupic ponton i poplynac samemu:(
Sol
PostWysłany: Nie 23:37, 21 Cze 2009    Temat postu:

Mat, kup bilety na jakiś statek - może będzie bezpieczniej.
Naprawdę strach się bać.
I nie czytaj takich informacji cholerka.

Mateusz
PostWysłany: Nie 23:13, 21 Cze 2009    Temat postu: Samolot Lotu ledwo wyszedl z burzy....

I znowu niepokojaca wiadomosc :
Chwile grozy przeżyło 206 pasażerów samolotu LOT, którzy w sobotę nad ranem polskiego czasu lecieli z Chicago do Warszawy. W maszynę najprawdopodobniej trafił piorun, który zepsuł czujnik prędkości. "Było strasznie. Myślałem, że to już koniec" - mówi DZIENNIKOWI jeden z pasażerów. Maszyna awaryjnie lądowała w Toronto.


Kłopoty zaczęły się w 70 minut po starcie rejsu numer 002 z lotniska O’Hare w Chicago. Maszyna znajdowała się wtedy już nad Atlantykiem, gdzie szalały silne burze. "Samolotem trzęsło niemiłosiernie. Po kolejnym wstrząsie zrobiło się ciemno, jakby wszystkie systemy elektroniczne przestały działać" - opowiada mężczyzna proszący o zachowanie anonimowości.

Już po chwili światło zapaliło się ponownie. Turbulencjom towarzyszył jednak dźwięk, który świadkowie opisują, "jakby kadłub rozpadał się na części". Rzeczywiście - samolot wtedy gwałtownie opadał: na specjalistycznych amerykańskich portalach lotniczych można znaleźć zapisy informacji radarowych lotu 002 - widać, jak w ciągu trzech minut boeing traci ponad dwa kilometry wysokości.

Według naszego rozmówcy pilot samolotu zorientował się, że wskazania prędkościomierza są nieprawidłowe. Z radarowych zapisów również wynika, że boeing kilka razy raptownie tracił prędkość. Dlatego piloci zdecydowali o awaryjnym lądowaniu w Toronto.

Awaria prędkościomierza oznacza, że samolot był w ogromnym niebezpieczeństwie. Piloci nie wiedzą, z jaką szybkością lecą, a w przypadku utraty prędkości skrzydła tracą siłę nośną i w efekcie maszyna zaczyna spadać. Według ekspertów najprawdopodobniej tak właśnie było z airbusem Air France, który trzy tygodnie temu runął do Atlantyku.

Polskim pilotom udało się opanować samolot, ale musieli jeszcze sprowadzić maszynę na ziemię. "Wiedzieliśmy, że jest źle. Pilot zrzucił paliwo i poinformował, że będziemy lądować awaryjnie" - mówi nasz rozmówca.

W Toronto, gdzie dokonano przeglądu maszyny, usunięto usterkę. Przedstawiciele LOT nie chcieli komentować całego wydarzenia.

Daniel Walczak, Robert Zieliński
zrodlo: http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article402497/Samolot_LOT_u_ledwo_wys%20%20zedl_z_burzy.html

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group