 |
|
 |
|
anowi
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 525 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Wto 10:37, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Waldemar Pawlak wywołał bunt urzędników
Mariusz Staniszewski
Około czterystu na 450 pracowników Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości podpisało protest przeciw odwołaniu prezes Danuty Jabłońskiej. Ich zdaniem wyrzucenie tak dobrego fachowca bez podania wiarygodnych przyczyn to skandal. Wniosek o odwołanie złożył wicepremier Pawlak, a zaakceptował - premier Tusk. Dlaczego Jabłońska straciła posadę? Scenariusz pierwszy: tchórzostwo ministrów. Wszystko miało zacząć się w miniony wtorek, gdy Donald Tusk czynił ministrom wyrzuty, że nie wykorzystują środków unijnych. Najmocniej miało się dostać ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi i minister rozwoju regionalnego Elżbiecie Bieńkowskiej. Oboje winę zrzucili na PARP i Jabłońską, a wicepremier Pawlak im przyklasnął
Scenariusz drugi: lider ludowców wykorzystał sytuację, by zwolnić fotel dla swojego zaufanego doradcy Dariusza Bogdana. Ale na tę kandydaturę nie zgodził się Tusk. Koniec końców nowym prezesem została - bez konkursu - dotychczasowa wiceszefowa PARP Bożena Lublińska-Kasprzak.
Nie można też wykluczyć, że obie hipotezy są prawdziwe i się uzupełniają. Pikanterii dodaje fakt, że Jabłońską zwolniono na 12 dni przed wejściem w życie ustawy o służbie cywilnej, która uniemożliwi odwoływanie urzędników bez uzasadnionych powodów.
- Głównym zarzutem wicepremiera Pawlaka było, że kontraktów na wykorzystywanie środków unijnych nie wpisywałam do systemu komputerowego - mówi Jabłońska. W ramach zamkiętych już programów unijnych Agencja wykorzystała fundusze europejskie niemal w 100 proc.
To dlatego pracownicy PARP zaczęli zbierać podpisy w obronie szefowej. - Byłem zaskoczony, że ludzie podpisywali się imieniem i nazwiskiem - opowiada jeden z urzędników. W piątek pismo trafiło do kancelarii premiera.
Pracownicy piszą: "Apelujemy do wszystkich osób mających wpływ na decyzje nas dotyczące o nieniszczenie naszego wspólnego dobra".
Urzędnicy przeciw rządowi
To, co stało się w Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, przejdzie do historii. Jeszcze nigdy urzędnicy państwowi nie zorganizowali tak dużej akcji protestacyjnej. I nigdy tak jednoznacznie nie stanęli za swoim szefem. Ok. 400 pracowników - z 450 zatrudnionych w PARP - podpisało protest przeciwko odwołaniu ze stanowiska byłej prezes Danuty Jabłońskiej.
Jeszcze w piątek po południu pracownicy zawieźli pismo do kancelarii premiera i Ministerstwa Gospodarki, aby pokazać swoje oburzenie wobec zwolnienia Jabłońskiej. - Chcemy zdecydowanie podkreślić, że nasz list nie ma charakteru politycznego. Nie jest także skierowany przeciwko nowej pani prezes. To protest przeciwko zwalnianiu świetnego fachowca - mówi chcący zachować anonimowość pracownik PARP.
Jak udało się ustalić "Polsce", Danuta Jabłońska stała się kozłem ofiarnym po awanturze, która wybuchła na posiedzeniu rządu w miniony wtorek. Wówczas premier Tusk miał ogromne pretensje do ministrów za słabe wykorzystywanie środków unijnych. Najmocniej oberwało się odpowiedzialnemu za autostrady ministrowi Cezaremu Grabarczykowi oraz minister rozwoju regionalnego Elżbiecie Bieńkowskiej, która zajmuje się wykorzystywaniem środków z UE. Bieńkowska miała się nawet rozpłakać. Gdy premier dopytywał się wówczas, dlaczego z wykorzystaniem unijnych pieniędzy jest tak źle, oboje wskazali na PARP. Zdaniem naszych informatorów znaleźli sobie winnego, bo pieniądze, jakie ma do dyspozycji PARP, są dużo mniejsze niż te, którymi dysponują ich ministerstwa. Ale wtedy stało się jasne, że dni Danuty Jabłońskiej są policzone.
- We wtorek wieczorem zadzwonił do mnie Waldemar Pawlak i powiedział, że zostanę odwołana - wspomina Jabłońska. - W czwartek miał mi podać przyczyny dymisji. Ale wcześniej usłyszałam je na konferencji prasowej - dodaje.
Wówczas Waldemar Pawlak tłumaczył się dziennikarzom głównie z oskarżeń dotyczących towarzysko-biznesowego układu, jaki miał stworzyć wokół Ochotniczej Straży Pożarnej. O Jabłońskiej powiedział tylko, że kierowana przez nią Agencja źle wykorzystywała środki unijne. Wczoraj podobne stanowisko Ministerstwa Gospodarki przedstawił Zbigniew Kajdanowski z biura prasowego: - Były zastrzeżenia co do wykorzystania przez PARP środków unijnych - powiedział. Na pytanie, co to znaczy, zaśmiał się i powtórzył, że były zastrzeżenia. Nie dysponował liczbami, które potwierdzałyby zarzuty.
Tymczasem w wykorzystywaniu środków unijnych PARP jest jedną z najskuteczniejszych instytucji w kraju. Projekty, które już zamknięto, realizowały fundusze z UE w granicach 95 proc.
W ramach dwóch największych unijnych programów (Kapitał Ludzki i Innowacyjna Gospodarka) Polska ma do rozdzielenia 18 mld euro, czyli ok. 72 mld zł. Z tej puli w gestii PARP jest 20 mld zł, które powinna wydać do 2013 roku. W ub. roku Agencja podpisała umowy z przedsiębiorcami na 3 mld zł. Jeśli tempo się utrzyma, skuteczność znów będzie wysoka. Zwłaszcza że gros umów podpisuje się, jak pokazuje doświadczenie, pod koniec programu.
Danuta Jabłońska z Waldemarem Pawlakiem spotkała się w piątek. - Głównym zarzutem, jaki mi postawił, był fakt, że kontraktów na wykorzystanie środków unijnych, jakie zawierała Agencja, nie wpisywałam do systemu komputerowego - mówi Jabłońska. - Żadne tłumaczenia nie trafiały do wicepremiera.
Nieświadomi powodu odwołania Jabłońskiej pracownicy PARP w piątek spontanicznie zaczęli zbierać podpisy w jej obronie. W liście czytamy m.in.: "Pani Danuta Jabłońska pełni funkcję prezesa PARP od 2006 r. Pragniemy podkreślić, iż została wybrana na to stanowisko w wyniku ogólnopolskiego konkursu (...). O wyborze Pani Jabłońskiej na to stanowisko zdecydowały wiedza, kompetencje i doświadczenie w zarządzaniu funduszami europejskimi. Cechy te potwierdziły się w ponaddwuletniej pracy w PARP (...). Liczne kontrole zewnętrzne nie wykryły nieprawidłowości ani nie zgłaszały zastrzeżeń do sposobu funkcjonowania PARP. Stopień wykorzystania funduszy strukturalnych adresowanych do przedsiębiorców w poprzedniej perspektywie czasowej jest bliski 100 proc.".
Gdy trwało zbieranie podpisów, premier Tusk na wniosek Waldemara Pawlaka powołał na fotel prezesa Agencji Bożenę Lublińską-Kasprzak. - Rok te-mu, gdy był wakat na stanowisku wiceprezesa PARP, zadzwonił do mnie wicepremier Pawlak i spytał, czy Bożena Lublińska-Kasprzak nadawałaby się na to stanowisko - opowiada Danuta Jabłońska. - Zgodziłam się, bo to osoba kompetentna.
Zanim Bożena Lublińska-Kasprzak została wiceprezesem PARP, pracowała w powiązanej z ludowcami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Tam też zajmowała się środkami unijnymi.
W tej sytuacji razi jednak, że wybranego w konkursie prezesa wymienia się na osobę z nadania politycznego. Podobno jej nominacja była rozwiązaniem kompromisowym. Waldemar Pawlak chciał powołać swojego zaufanego człowieka - Dariusza Bogdana, w latach 1993-99 pracownika Agencji Rynku Rolnego, od 2007 r. swojego doradcę. Na to miał nie zgodzić się Tusk. Dlatego wybór padł na Bożenę Lublińską-Kasprzak.
Odwołanie wybranej w konkursie prezes zbiegło się w czasie z dyskusją na temat przestrzegania standardów w życiu publicznym. - Choć odwołanie starej i powołanie nowej prezes odbyło się zgodnie z prawem, to nam chodzi właśnie o te standardy - mówi jeden z pracowników PARP. I dodaje, że nie chodzi tu o sympatię, bo prezes Jabłońska jest typem oschłej technokratki, która nie przyjaźniła się z pracownikami, ale właśnie o zasady.
Na pytanie, dlaczego premier zamienił wybranego w konkursie prezesa, Paweł Graś odpowiedział: - Widocznie uznał to za zasadne.
Od piątku w Agencji było gorąco. Nowa prezes próbowała prowadzić wewnętrzne śledztwo, które miało ujawnić, na czyim komputerze list protestacyjny został napisany. Miała też naciskać na pracowników, by nie wysyłali listu do mediów. Wczoraj emocje zaczęły opadać.
Bożena Lublińska-Kasprzak odmówiła wczoraj rozmowy na temat sytuacji w PARP. Podobnie zresztą jak Waldemar Pawlak
Post został pochwalony 0 razy
|
|