www.anowi.fora.pl www.anowi.fora.pl
www.anowi.fora.pl
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

24.02.09

 
Odpowiedz do tematu    Forum www.anowi.fora.pl Strona Główna -> Przegląd prasy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:13, 24 Lut 2009    Temat postu: 24.02.09

Rosja grozi reakcją na militaryzację Arktyki

"Szef Sztabu Generalnego sił zbrojnych Rosji generał Nikołaj Makarow powiedział, że Rosja "odpowie adekwatnie" na próby militaryzacji Arktyki. Nie podał żadnych szczegółów, ale przypomniał, że Rosja prowadzi "poważne prace w kierunku naukowo-badawczym" w tym rejonie świata.

- Śledzimy, jaki będzie stopień militaryzacji tego regionu i w zależności od tego będziemy postępować - powiedział Makarow w trakcie wizyty w Abu Zabi, gdzie gościł na targach broni.

Pięć państw arktycznych - Kanada, USA, należąca do Danii Grenlandia, Norwegia i Rosja - spiera się o przynależność tych bogatych w surowce energetyczne obszarów. Latem 2007 roku Rosja przeprowadziła spektakularną akcję umieszczenia swej flagi na głębokości 4000 m pod Biegunem Północnym, co było symbolem rosyjskich roszczeń do tego regionu.

W styczniu tego roku sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer powiedział, że NATO musi określić, jak zamierza reagować na nowe wyzwania militarne w Arktyce. Zwrócił też uwagę, że zmiany klimatu i topnienie północnej czapy lodowej mają także konsekwencje militarne, a w minionych latach aktywność militarna w rejonie Arktyki stale się nasilała.

W czerwcu zeszłego roku szef zarządu szkolenia bojowego w rosyjskim sztabie generalnym, generał Władimir Szamanow zapowiedział zorganizowanie specjalnych jednostek wojskowych dla ochrony interesów Rosji w Arktyce."

mm/PAP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:15, 24 Lut 2009    Temat postu:

Hańba rosyjskiemu rządowi i prezydentowi!

"Ok. 3 tys. zwolenników partii komunistycznej manifestowało wczoraj w Moskwie przeciw reformie sił zbrojnych. Domagali się ustąpienia kierownictwa kraju. Protest zorganizowano z okazji Święta Obrońców Ojczyzny, dawniej Dnia Armii Radzieckiej.

Manifestanci, w większości ludzie starsi, trzymali czerwone flagi z sierpem i młotem oraz transparenty z napisem "Hańba rządowi za redukcję liczby żołnierzy".

To, co nazywają reformą sił zbrojnych, jest w gruncie rzeczy likwidacją wojska. Bez wojska Rosja nie ma przyszłości - oświadczył z trybuny lider Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Giennadij Ziuganow.

Część demonstrantów domagała się ustąpienia prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i premiera Władimira Putina.

Reforma sił zbrojnych przewiduje stworzenie zawodowego wojska. Obecnie rosyjskie wojsko liczy 1,13 mln żołnierzy. W ramach reformy liczba żołnierzy całej armii spadnie do 2012 r. do miliona. Liczba oficerów zmniejszy się w tym czasie trzykrotnie - z 450 tys. do 150 tys."

mm/PAP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:16, 24 Lut 2009    Temat postu:

Komuniści chcą zesłać Juszczenkę do Ameryki

"Około dwóch tysięcy osób wzięło udział w akcji zbierania pieniędzy na bilet do Stanów Zjednoczonych dla prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Happening odbył się w poniedziałek na centralnym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości.

Uczestnicy protestu pod hasłem "Juszczenko-walizka-Ameryka", zorganizowanego przez komunistów i radykalną Postępową Socjalistyczną Partię Ukrainy, domagali się przede wszystkim dymisji szefa państwa.

Zebrali się wokół ustawionej na placu sceny i trzymając w rękach czerwone flagi podrygiwali w takt płynących z głośników piosenek z czasów sowieckich. Tuż obok stała makieta samolotu, z naklejonym na przedniej szybie zdjęciem Juszczenki.

Pieniądze na bilet dla prezydenta można było wrzucać do specjalnego przezroczystego pojemnika. W jego wnętrzu umieszczono walizkę, na której również widniała podobizna Juszczenki. Zgromadzeni aktywiści partii komunistycznej przypominali, że środki te są zbierane na bilet w jedną stronę.

Demonstrujący domagali się, by Juszczenko wyjechał z Ukrainy, gdyż uważają go za głównego winowajcę pogorszenia warunków życiowych.

Miejsce jego "zesłania" wybrano nieprzypadkowo: z USA pochodzi małżonka prezydenta, Kateryna. Sam Juszczenko od czasów pomarańczowej rewolucji z 2004 r., zapewne w związku z głoszonymi przez niego hasłami zbliżenia z Zachodem, określany jest przez przeciwników jako "amerykańska marionetka".

Wcześniej podobne akcje odbyły się w innych miastach Ukrainy, głównie w jej wschodniej części, znanej z sympatii prorosyjskich."

mm/PAP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:21, 24 Lut 2009    Temat postu:



Europa nie dowie się o roli Polski w obaleniu komuny


"Obchody 20-lecia obalenia komunizmu mogą zakończyć się wielką kompromitacją Polski. Na trzy miesiące przed rocznicą wyborów 4 czerwca 1989 r. nie ma nawet programu uroczystości, a rząd nie zdecydował, gdzie będą główne obchody - w Warszawie czy Gdańsku. Świat będzie patrzył nie na Warszawę, lecz na Berlin i Pragę, gdzie przygotowania do uroczystości idą już pełną parą


W ubiegłym roku na obchody 20-lecia obalenia komunizmu i 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w budżecie łącznie zarezerwowano 35 mln zł. Ostatnio w ramach oszczędności zmniejszono tę sumę do 25 mln zł. To bardzo mało. Ale jest jeszcze większy problem: do instytucji, które miałyby organizować obchody, nie dotarły od rządu żadne dyspozycje.

W Gdańsku uroczystości miało przygotowywać Europejskie Centrum Solidarności. - Na razie nic nie organizujemy. Nie mamy żadnych zleceń od rządu, żadnych umów. O tym, jakie imprezy mają odbyć się w Gdańsku, dowiaduję się z prasy - mówi rzeczniczka ECS Katarzyna Kaczmarek. Z inicjatywy Ośrodka "Karta", popularyzującego najnowszą historię Polski, już w październiku ubiegłego roku w Domu Spotkań z Historią w Warszawie odbyła się debata intelektualistów o stanie przygotowań obchodów. Uczestnicy spotkania ostrzegli wówczas rząd, że działa opieszale i nie ma pomysłu na organizację święta. - To był nasz krzyk rozpaczy i próba zmobilizowania rządu - mówi "Polsce" jeden z uczestników tamtego spotkania.

Dla odpowiedzialnego za obchody ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego problemem nie jest chaos organizacyjny, ale mały budżet. Ale pociesza się, że w Berlinie z powodu kryzysu odwołano koncert The Rolling Stones. Zdrojewski nie wspomina jednak, że zarówno Niemcy, jak i Czesi wyprzedzili nas w przygotowaniach o lata świetlne. Z Pragi do Drezna pojedzie "pociąg wolności", a na wielką wystawę sztuki na berliński Alexanderplatz przybędą artyści z całego świata. W ten sposób przegrywamy walkę o pamięć. Już wkrótce upadek komunizmu może kojarzyć się na świecie nie z Solidarnością, ale z murem berlińskim i czeską aksamitną rewolucją.

Europa nie dowie się o roli Polski w obaleniu komuny
Obchody 20-lecia obalenia komunizmu w Polsce ograniczą się do kilku wystaw, konferencji i koncertów. Jednak prawdziwe święto wolności odbędzie się nie w Warszawie czy Gdańsku, lecz w Berlinie i Pradze. W przeciwieństwie do polskich władz Niemcy i Czesi przygotowali bowiem plany hucznych imprez dla tysięcy osób. Henryk Sikora, zasłużony działacz i współpracownik Fundacji "Centrum Solidarności", mówi: - Z Europejskim Centrum Solidarności i Instytutem A. Mickiewicza zaproponowaliśmy plenerowe wystawy, które w europejskich stolicach mieliby otwierać premier z prezydentem Wałęsą. Obawiam się, że nic z tego nie będzie. Rząd nie ma wizji tzw. polityki historycznej - mówi nam jeden z historyków skupionych przy Ośrodku "Karta", zajmującym się promocją najnowszej historii Polski. Intelektualiści i byli opozycjoniści właśnie w tym widzą przyczynę bałaganu w przygotowaniach do obchodów 20-lecia obalenia komunizmu.

Z uczestnictwa w obchodach w Polsce zrezygnował nawet Waldemar Fydrych, założyciel Pomarańczowej Alternatywy. Przygotowuje happeningi w Berlinie i Nowym Jorku. W Polsce nie mogłem się dogadać z władzami - mówi. - W Niemczech obchody będą miały wymiar światowy. Główne imprezy odbywać się będą w Berlinie na Alexanderplatz (tam za komuny odbywały się zamieszki). Niemcy zaprosili artystów z całego świata, którzy przygotują prace o upadku komunizmu. Młodzież ułoży gigantyczny mur z klocków domina wokół Bramy Brandenburskiej. Będą konferencje, na które mają przyjechać intelektualiści z całej Europy Wschodniej. Podobnie ma być w Czechach. Jeden z czeskich dyplomatów zdradził "Polsce": - Dogadaliśmy się z Niemcami w sprawie organizacji wspólnych imprez już w ubiegłym roku.

Z Pragi do Drezna będzie jechał "pociąg wolności". Miał się zatrzymać i we Wrocławiu, ale ominie to miasto. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od jednego z polskich dyplomatów, Czechom i Niemcom zależy na tym, by przyćmić zasługi Polski w walce o odzyskanie niepodległości. Propozycje imprez Ministerstwa Kultury to wystawy, konferencje i koncerty 4 czerwca: w Gdańsku i Warszawie. Ale nie wiadomo, kto z artystów przyjedzie - nieznana jest lista zaproszonych gości. Nie ma tu porozumienia między rządem a prezydentem Lechem Kaczyńskim. Minister Bogdan Zdrojewski w rozmowie z "Polską" powiedział, że miesiąc temu wysłał list do Kancelarii Prezydenta z prośbą o sugestie, ale odpowiedzi nie ma.

Na obchody upadku komunizmu rząd przeznaczył 10 mln zł brutto. Profesor Wojciech Roszkowski uważa, że to za mało: - Wizerunkowi upadającego muru berlińskiego musimy przeciwstawić obraz Stoczni Gdańskiej, Okrągłego Stołu, wyborów i dać czytelny sygnał, że komunizm zaczął upadać w Polsce już w 1980 r. Władysław Frasyniuk zauważa, że problem z obchodami nie polega na braku pieniędzy, ale idei: - Kompleksy nie pozwalają nam godnie obchodzić tej rocznicy - mówi Frasyniuk. - A to my, Polacy, zjednoczyliśmy Europę i daliśmy wolność innym."

Anita Czupryn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:23, 24 Lut 2009    Temat postu:



"Idea Partnerstwa Wschodniego może liczyć na poparcie całej Unii. Nie wiadomo, czy programem zostanie objęta Białoruś

Inicjatywa ma zostać inaugurowana na szczycie UE i sąsiadów wschodnich 7 maja w Pradze. – Obecność Aleksandra Łukaszenki będzie wisiała na włosku do ostatnich dni przed szczytem – powiedział wczoraj w Brukseli Radosław Sikorski. Brał on udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE, które dało zielone światło dla Partnerstwa Wschodniego. Podtrzymał polski warunek otwarcia się Unii na Białoruś: poszanowanie przez władze prawa do zrzeszania się w niezależnych, autonomicznych organizacjach, co obejmuje również mniejszość polską.

Kryzys gospodarczy zachęca rządy UE do dokładnego oglądania każdego dodatkowego euro, stąd niepokój o finansowanie Partnerstwa Wschodniego. Komisja Europejska zaproponowała 600 mln euro, z czego 350 mln euro to zupełnie nowe pieniądze. Ostatecznej zgody na razie nie ma, ale entuzjaści Partnerstwa są przekonani, że nie będzie problemu. – Nikt nie skrytykował tej kwoty – twierdzi Sikorski. Wtórowała mu unijna komisarz Benita Ferrero-Waldner. – Wierzę, że nasza propozycja finansowania zostanie zaakceptowana – powiedziała. Decyzja powinna zapaść na szczycie UE w marcu.

Świadomość kryzysu działa też na korzyść projektu. Wydarzenia na Ukrainie dowodzą zdaniem Sikorskiego konieczności zbliżenia krajów zza wschodniej granicy do UE. Z kolei Ferrero-Waldner przypomniała, że wojna w Gruzji i rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy są argumentami na rzecz zrobienia przez Unię kroku naprzód w polityce wschodniej.

Wątpliwości niektórych krajów, na przykład Francji, budzi lista krajów objętych programem. Dyplomaci zwracali uwagę na istniejący już program tzw. Synergii Morza Czarnego, który obejmuje też Turcję i Rosję, i pytali o udział tych krajów w Partnerstwie. Jednak kierujący Unią Czesi nie pozostawiają wątpliwości: Rosja może uczestniczyć w pojedynczych projektach. – Mogą też Turcja, USA, Chiny czy Japonia, jeśli taka będzie ich wola – powiedział czeski minister Karel Schwarzenberg. Ale nie ma mowy o uczestnictwie w Partnerstwie Wschodnim. – To jest nasza, unijna, inicjatywa. Przecież Rosja ma też różne inicjatywy regionalne i nie pyta nas o zdanie – argumentował.

Partnerstwo Wschodnie to zestaw konkretnych programów obejmujących na razie Ukrainę, Gruzję, Mołdawię, Armenię, Azerbejdżan i – być może – Białoruś. Ma doprowadzić do stworzenia stref wolnego handlu z UE, ułatwień wizowych, współpracy energetycznej, pomocy dla firm."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:28, 24 Lut 2009    Temat postu:



Ja też nosiłem mieczyk Chrobrego – rozmowa z gen. Wojciechem Jaruzelskim
- fragment wywiadu

"Urodził się Pan w ziemiańskiej rodzinie. Pańscy przodkowie walczyli w powstaniach, w wojnie polsko-radzieckiej 1920 r., uczęszczał Pan do katolickiej szkoły, był Pan wierzący i praktykujący. Jak to się stało, że jest Pan dziś człowiekiem lewicy?
- To był długi proces. Istotnie byłem ukształtowany w duchu głęboko patriotycznym, katolickim, antyrosyjskim i antyradzieckim. Na ten temat już nieraz pisałem, mówiłem. Nie była to iluminacja, olśnienie, że przeszedłem nagle do jakiegoś innego świata, innego widzenia rzeczywistości. To kwestia doświadczeń życiowych, w tym ciężkich i bolesnych, typu Syberia, front. Pozwalają one zweryfikować pewne poglądy, ot choćby na zwykłego Sybiraka – Rosjanina. To jest naród, który wiele wycierpiał, najwcześniej był ofiarą stalinizmu i wszelkie fobie antyrosyjskie uważam za głupotę. Co innego władze, ich patologie. Ja dużo widziałem, zwłaszcza front zbliża ludzi.
Druga sprawa – religia. Cóż… Jestem z tych, którzy widocznie potrzebują Kościoła na co dzień, nie umieją żyć samą wiarą. Sześć lat byłem w gimnazjum katolickim, byłem ministrantem, działałem w sodalicji mariańskiej, z mlekiem matki wyssałem katolicyzm. Nawet w kościele parafialnym mieliśmy swoją ławę – mój dziadek był jednym z fundatorów tego kościoła. Szanuję historyczną rolę Kościoła, jego wpływ na moralność, ale widocznie nie było to we mnie zakotwiczone intelektualnie. Emocjonalnie tak, bo jeszcze z frontu pisałem listy do matki i siostry, opatrzone: „Opatrzność nade mną czuwa”, „wczoraj byłem u spowiedzi”, lepiej się dzięki temu czułem. Ale brakowało mi Kościoła na co dzień, kiedy słucha się kapłana, podlega pewnym normom – spowiedź, komunia itd. Wreszcie wpływ środowiska, lektur itd. Dla mnie przełomowe były studia w Wyższej Szkole Piechoty (wtedy nie było jeszcze Akademii Sztabu Generalnego). Byłem oficerem frontowym, to był rok 1947. Tam w znacznej części wykładowcami byli oficerowie przedwojenni – w tym przedmiotów politycznych. Byli też wykładowcy radzieccy, ale w mniejszości. W tej uczelni nauczano nas demokracji ludowej, polskiej drogi do socjalizmu. Nie był to jeszcze etap, kiedy zatriumfował stalinizm. W programie nauczania mieściły się wartości etyczno-światopoglądowe, okazywano szacunek do Kościoła. Jednak oczywiście była walka: Kościół – państwo, Kościół, partia, była rywalizacja o rząd dusz. Jak człowiek się znalazł systemowo, ustrojowo po tej stronie, to siłą faktu się w to wpisywał.
Pozwólcie, że przeskoczę do 1968 r. Naszymi sojusznikami byli potencjalnie Arabowie, Żydzi sojusznikami Ameryki. To się nakładało automatycznie na określony stosunek do jednej i drugiej strony z wszelkimi tego złymi konsekwencjami. Podobnie tutaj: ja znalazłem się po stronie ówczesnej rzeczywistości, dojrzewałem do tego, wiedziałem jest to że jedyna droga dla Polski. Mówili panowie o Bolesławie Piaseckim, że on działał na zasadzie instynktu państwowego: takie państwo jest, innego nie będzie. Trzeba w tych realiach tak działać, żeby Polska optymalnie się rozwijała. Mówiąc z własnego doświadczenia: zachowały się moje frontowe listy do przebywającej na Syberii matki i siostry. Jest jeden list pisany z terenów Niemiec: czerwiec 1945 r., niedaleko Berlina. Pisałem: wiele rzeczy w Polsce mi się nie podoba, wielu nie rozumiem, ale trzeba służyć takiej Polsce jaką ona realnie jest i jakich ofiar by ona od nas nie wymagała. A ode mnie wymagała, byłem porucznikiem z zapasową koszulą w plecaku, majątek nie istniał, rodzina właściwie też nie, ojciec został na Syberii na zawsze i ja takiej linii byłem wierny: służyć Polsce jaką ona jest, nie wymarzonej, nie księżycowej. Dorzucam niezwykle ważny fakt, Piasecki chyba też się tym kierował: Ziemie Zachodnie. Zmiana terytorialnego ukształtowania. Gdyby nie Polska Ludowa, to bylibyśmy państwem kadłubowym, terytorialnie ograniczonym. Nie odzyskalibyśmy Wilna i Lwowa, nie uzyskalibyśmy Wrocławia i Szczecina. Polska Ludowa nie była czarną dziurą. Były rzeczy i dobre i złe, szczególnie ważne było to co decydowało o awansie cywilizacyjnym. Wszystko to sumowało się jako zbiór doświadczeń i stopniowo, krok po kroku, kształtowało autentyczny stosunek do Polski Ludowej, którego ja się nie wypieram. Chociaż są tacy, którzy robią z siebie takich, którzy „musieli”. Owszem, musieli – bo to się mieściło w ramach ówczesnego porządku. Ja nie poszedłem „na barykady”, funkcjonowałem w tym co było, starałem się, na ile potrafiłem – zwłaszcza w wojsku – robić tak, żeby to wojsko było silne, zdyscyplinowane, liczące się w tym bloku, który istniał.

Czy gdyby nie wybuchła II wojna światowa, historia nie potoczyłaby się tak jak się potoczyła, gdyby były inne warunki geopolityczne, to czy nie wyklucza Pan takiej możliwości, że dziś miałby Pan poglądy katolickie i prawicowe?
- Prawdopodobnie tak by było. Na pewno tak by było! Sprawy potoczyłyby się tak jak Panowie mówicie. Jednak przypadek w życiu jednostki ludzkiej jest niezwykle ważnym czynnikiem, który rzutuje na całe jej życie. Gdyby moja rodzina i ja (miałem 16 lat) – nie bylibyśmy uchodźcami z naszego majątku, a zostalibyśmy na miejscu, to znalazłbym się w Armii Krajowej, może w NSZ – Podlasie było bardzo prawicowo radykalne, ze wszystkimi tego konsekwencjami. W czasie okupacji mógłbym zginąć w powstaniu warszawskim, a może bym posiedział, różnie mogło być. Gdybym zdążył do armii Andersa i znalazł się tam, to bym trafił pod Monte Cassino, jeślibym przeżył, to dotarłabym do Anglii, a jeślibym wrócił do Polski, to prawdopodobnie bym posiedział, zachowując przy tym system wartości, poglądów wyznawanych poprzednio, zweryfikowanych przez doświadczenia życia. Może należałoby go dostosować do nowych realiów. Polskie losy są bardzo różne. Prymas Glemp pochodzi z biednej rodziny robotniczej, uczęszczał do „komunistycznej” szkoły, należał do ZMP, był aktywistą TPPR, no i… został Prymasem Polski! Ja, z całym bagażem rodowodowym, zostałem I sekretarzem partii! To pokazuje, że złożoność dróg była niezwykle bogata w różne warianty. Odbyłem 8 rozmów z papieżem Janem Pawłem II, dobrze je pamiętam i wysoce cenię. Z prymasem Stefanem Wyszyńskim jedną, długą, blisko 3-godzinną. Opisałem ją dokładnie w mojej książce pt. „Stan wojenny dlaczego…”. Miałem wiele spotkań z prymasem Glempem, do dziś przekazujemy sobie kurtuazyjne życzenia, jego młodszy brat odwiedza mnie, był aktywistą partyjnym w swoim czasie… A więc nie da się tak: „czarne - białe”. Jeśli ktoś to robi to w imię koniunktury.

Pan generał mówił o realizmie hierarchów Kościoła w okresie PRL. Obecnie Kościół nie chce jednak zabierać głosu w pańskiej sprawie, w sprawie oskarżeń wysuwanych pod Pana adresem. Czy pan to boleśnie odczuwa?
- To za mocne słowo, ale jestem nieco rozczarowany. Nasze kontakty z prymasem Glempem nacechowane były życzliwością i zaufaniem. On dzisiaj się dystansuje, ja to nawet rozumiem, bo był oskarżany, że jest zbyt ugodowy w stosunku do władzy – mówiono nawet „towarzysz Glemp”. Każdy ma swój kompleks, ja miałem swój – kompleks ziemianina: klasa robotnicza, chłopstwo, trzeba zrobić dla nich wszystko. Miałem poczucie moralnego długu. Do ojca zwracano się per „wielmożny panie”, całowano go w rękę, do mnie „paniczu”, widziałem biedę, czworaki… Dla mnie to był świat tak urządzony, normalność, dzieciństwo jak w różowej mgle. Ja potrafię to zweryfikować. Prymas Glemp, jak każdy, ma swój kompleks. Myślę, że on polega na tym, iż był wtedy bardzo realistyczny, jemu to wyrzucano, zarzucano. Dlatego zachowuje teraz ostrożność – tak chcę to określić… Z Papieżem miałem trzy rozmowy, kiedy już przestałem być osobą publiczną. Ostatnią w 2001 r. – co zaznaczam – niemal w 20. rocznicę stanu wojennego. Przyjął mnie na półgodzinnej rozmowie, w prywatnych apartamentach. Był już bardzo słaby, ledwo mówił, Stanisław Dziwisz go podtrzymywał za ręce. On zademonstrował taki właśnie stosunek do mnie. A przecież nie musiał, i ja to bardzo cenię.

Czyli uważa się Pan za realistę…
- No tak.

To zapytamy o Aleksandra Wielopolskiego. Czy słynną brankę z 1863 r., zorganizowaną aby zapobiec powstaniu, można porównać do stanu wojennego? Tyle tylko, że pańska branka się udała, a tamta nie. To dobre pytanie – w końcu pański dziadek był powstańcem.
- Dostał 12 lat Syberii, odsiedział 8, potem amnestia. Też Wojciech. Na jego cześć to imię noszę. Józef Piłsudski, rewolucjonista i patriota, wypowiadał się z szacunkiem o Wielopolskim, jako o wielkim Polaku. Nie chcę robić porównań – każdy czas historyczna ma swoje cechy, ale myślę, że pewne elementy można porównywać. On starał się zapobiec nieszczęściu. Przecież to powstanie nas cofnęło, te straty… Ja wtedy nie myślałem o Wielopolskim. W polskich genach są pewne geny martyrologiczno-powstańcze. Ja miałem wiedzę, że jeśli w 1981 roku nie postawi się tamy, to będzie tragedia. Nie tylko zresztą w wymiarze zewnętrznym. Dziś głównie rozważa się – weszliby, nie weszli. A co się działo w kraju? Wkroczenie to byłaby pochodna, wypadkowa sytuacji w Polsce, anarchii, rozpadu gospodarki, zapowiedzi drastycznych ograniczeń surowców… Prof. Stanisław Stomma napisał, że wystarczyłoby, żeby Polskę powalić na kolana. Każdy trzeźwo myślący człowiek powinien spojrzeć na ten czas jako na wielką naukę dla Polaków. Nie wolno lekceważyć realiów, ale w te realia się wpisywać i starać się je stopniowo zmieniać, tak je też zmienialiśmy. Konsekwencją był Okrągły Stół.

A co pan generał sądzi o Romanie Dmowskim. Polityk prawicowy, geopolitycznie, jak się to określa, prorosyjski.
- Wiecie Panowie, ja jako młody chłopak jakiś czas nosiłem mieczyk! To określa moje ówczesne widzenie, wynikające z atmosfery w gimnazjum, bo dom był apolityczny, mniej angażujący się w politykę, bardziej zainteresowany cenami zboża. Aczkolwiek zamach majowy był oceniany krytycznie. Jeśli chodzi o Dmowskiego, to moja wiedza była dość ograniczona, ale jego ruch był prężny i dynamiczny. W naszej szkole był i ONR. I na mieczyku te trzy litery właśnie…

Pan generał nosił taki z literami?
- Nie, ja bez liter (śmiech). Mógłby jednak nosić i taki. Mój horyzont był jednostronny: Bóg, Ojczyzna, Naród, żydokomuna, masoneria. Rolę Dmowskiego poznawałem później. On na lekcjach historii, w podręcznikach był marginalizowany. Tylko Piłsudski, Piłsudski, śpiewy, modlitwy, potem Rydz. Dmowski zaś był zepchnięty na dalsze miejsce. Dzisiaj oceniam go jako wybitnego męża stanu, jego rola w Paryżu była ogromna. Biorąc pod uwagę to, gdzie w czasie I wojny były legiony, to moglibyśmy być inaczej potraktowani. W tym sensie jego rola była równorzędna z Piłsudskim, aczkolwiek dziś, jakby nie patrzeć niektóre poglądy miał zaściankowe, w tym narastające tendencje antysemickie. Ale widział, że jesteśmy pomiędzy dwoma wielkimi państwami i uważał, jak potem kardynał Stefan Wyszyński, że ściana słowiańska jest realnością. ZSRR, komunizm, wcześniej czy później upadnie, ale Rosja będzie. Traktujmy to nie jako zło konieczne, ale jako szansę. Te różne dzisiejsze fobie są głupie. Nawracanie Rosji na demokrację? Demokracja rodzi się w długim procesie, z jajecznicy Putin zrobił jajko, ale żeby zrobić jajko naprężał muskuły.

Wobec tego, czy czuje się Pan spadkobiercą geopolitycznym Dmowskiego?
- Ja nie chcę takiej analogii czynić, to jest za daleko powiedziane. Nie chcę być niczyim spadkobiercą, chcę myśleć we własnych kategoriach i myśleć o sytuacjach mi bliższych, dalszych, i naukach, które z tego wyciągam."

Jan Engelgard, Adam Wielomski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anowi dnia Wto 13:29, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:39, 24 Lut 2009    Temat postu:

Badania przeprowadzone przez londyńską instytucję Open Europe wykazały, że tak zwane kampanie informacyjne Unii Europejskiej są jednostronne i pochłonęły więcej pieniędzy niż wszystkie światowe reklamy prowadzone przez firmę Coca-Cola.

Niezależny ośrodek Open Europe, krytykujący wiele aspektów polityki Unii Europejskiej i dążącej do przydzielenia państwom członkowskim więcej samodzielności, wskazuje w swoim raporcie, że Unia Europejska wydaje corocznie ponad 2 miliardy Euro (3 miliardy dolarów) na programy typu Public Relations. Lorraine Mullally, dyrektor Open Europe mówi, że “Podatnicy nie powinni płacić na puste programy pijarowe, mające na celu zmuszenie nas do pokochania Unii Europejskiej. Unia Europejska potrzebuje szybkich i radykalnych reform, a nie drogich kampanii mających polepszyć wizerunek Unii.”


Na podstawie: Telegraph.uk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:40, 24 Lut 2009    Temat postu:

Bez zbędnego szumu Unia Europejska otwarła w Afryce kolejne centrum dla szukających pracy w Europie, tym razem w Republice Zielonego Przylądka. Poprzednie tego typu centrum, pod patronatem Unii Europejskiej, otwarto w październiku w Mali. Centrum ma na celu między innymi zaoferować tamtejszym obywatelom legalną pracę, sfinansować szkolenia oraz zapewnić wsparcie już po przybyciu do Europy.
Plan UE zakłada sprowadzenie (dzięki takim centrom) około 50 milionów imigrantów do 27 krajów Europejskich; głównie do państw Europy Zachodniej, w tym do Wielkiej Brytanii, w której już obecnie tamtejsi obywatele boją się o swoje stanowiska, z powodu narastającej fali kolorowej imigracji. Z początkiem lutego w Wielkiej Brytanii odbyła się seria dzikich strajków, wywołanych między innymi obecną sytuacją gospodarczą, oraz nieodpowiedzialną polityką imigracyjną UE oraz Wielkiej Brytanii.

Lider Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, Nigel Farage, stwierdził: “Co u diabła robimy, otwierając centra pracy w Afryce, kiedy według prognoz, 400,000 pracowników straci posady w ciągu najbliższych 6 miesięcy?”


Za: express.co.uk| Nacjonalista.pl


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:13, 24 Lut 2009    Temat postu:

Całkiem ich ....... Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil
Nikt nie będzie mi nakazywał, czy mam wywiesić flagę , czy nie.....

Obowiązek wywieszania flag przez osoby prywatne na wszystkich budynkach podczas świąt państwowych przewiduje projekt ustawy, który złożył w Sejmie PiS – dowiedział się serwis internetowy TVP Info.



"Teraz taki obowiązek mają tylko instytucje publiczne. Po zmianach proponowanych przez PiS nakaz ma dotyczyć wszystkich budynków: domów jednorodzinnych i wielorodzinnych, a także siedzib prywatnych firm. Żadnej kary za brak flagi jednak nie będzie.

- Nasza ustawa ma charakter wychowawczy, karanie byłoby absurdem – mówi Arkadiusz Czartoryski, poseł PiS, który jest sprawozdawcą projektu. – Nowe przepisy mają pomóc w zachowaniu naszej narodowej tożsamości. Jesteśmy w Unii, do naszego życia przenika coraz więcej symboli europejskich. Być może już wkrótce nie będziemy mieli złotego, zniknęły szlabany na przejściach granicznych. Musimy dbać o flagę – wyjaśnia Czartoryski.

Aby ustawa mogła wejść w życie, musi poprzeć ją Platforma Obywatelska. Nie wiadomo jeszcze, jaką decyzję podejmie cały klub, jednak niektórym posłom PO pomysł się podoba. - Chciałbym, żeby Platforma poparła ten projekt – mówi Sławomir Rybicki, wiceszef klubu PO. – Ustawa przypomina o potrzebie szczególnego uczczenia naszych świąt narodowych – mówi Rybicki.

W Polsce mamy cztery święta państwowe wolne od pracy: 1 maja, 3 maja, 15 sierpnia ( święto Wojska Polskiego) i 11 listopada ( Święto Niepodległości). Są też dni, podczas których pracujemy, ale które są świętami: Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej (13 kwietnia), Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej (2 maja), Dzień Solidarności i Wolności (31 sierpnia), Dzień Podziemnego Państwa Polskiego (27 września) i Dzień Papieża Jana Pawła II (16 października)."

Agata Kondzińska, Katarzyna Borowska


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anowi dnia Wto 16:21, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum www.anowi.fora.pl Strona Główna -> Przegląd prasy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin