 |
|
 |
|
anowi
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 525 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Wto 15:17, 07 Kwi 2009 Temat postu: Dlaczego nikt nie zareagował na czas? |
|
|
2009-04-06 19:36:25
Z sejsmologiem Pawłem Wiejaczem z PAN rozmawia Jakub Mielnik.
Można było przewidzieć trzęsienie ziemi w Abruzji?
To dobre pytanie, ale bardzo trudno na nie odpowiedzieć. Dane wskazujące, że można spodziewać się dużego wstrząsu w tym rejonie znane są od 10 lat. Od początku tego roku aktywność sejsmiczna stopniowo rosła, a od 30 marca była już bardzo podwyższona.
To dlaczego nikt nie zareagował na czas?
Włoscy sejsmolodzy uznali, że ten rój wstrząsów, które notowano od kilku tygodni, rozładuje napięcia sejsmiczne i nie doprowadzi do dużego wstrząsu. Równie dobrze można było na podstawie tych samych danych wyciągnąć przeciwne wnioski. Przy serii stosunkowo niewielkich wstrząsów zawsze jest ten problem, że można za każdym razem ogłaszać alert, tyle że trafi się w jednym na sześć czy nawet siedem przypadków. Gdy ogłasza się alert raz, drugi, trzeci albo czwarty i nic się nie dzieje, to kto będzie nas słuchał, gdy ostrzeżenie będzie prawdziwe?
Czy Włochom grożą kolejne wstrząsy?
W rejonie L'Aquili będą jeszcze wstrząsy wtórne, ale będą one stopniowo słabnąć. Po wstrząsie tej skali napięcia sejsmiczne się rozładowały i przez następne kilkadziesiąt lat powinien panować tam względny spokój. Wstrząs naruszył jednak sąsiednie fragmenty tego samego uskoku, dlatego możemy spodziewać się wstrząsów w rejonie między L'Aquilą a Asyżem, gdzie kilka lat temu doszło już do trzęsienia. Zagrożone może być także południe, w kierunku od L'Aquili do Neapolu. Większość tych zagrożonych terenów to mało zamieszkane tereny górzyste, choć nie da się wykluczyć, że do kolejnego dużego trzęsienia ziemi może dojść na którymś z bocznych odgałęzień uskoku.
Nie zdarzy się to jednak dziś czy za miesiąc, ale w perspektywie najbliższych 10 lat.
Czy to trzęsienie może w jakikolwiek sposób zagrażać Polsce?
Teoretycznie można kreślić dowolne linie łączące uskok biegnący wzdłuż Półwyspu Apenińskiego w kierunku Alp, a tamtędy aż do polskiej części Karpat. W praktyce jednak aktywność tego uskoku kończy się mniej więcej na wysokości Pizy, więc Polska nie jest bezpośrednio zagrożona.
Gdzie jeszcze możemy spodziewać się wstrząsów sejsmicznych?
Są dwa takie miejsca. Pierwsze to Turcja, gdzie zagrożony jest Stambuł. Drugie to Rumunia. Tam epicentrum znajduje się jakieś 120 km od Bukaresztu. Rumuńscy sejsmolodzy umieścili w zagrożonym rejonie aparaturę pomiarową, która w przypadku wstrząsu ma drogą radiową wysłać sygnał radiowy uruchamiający syreny alarmowe w stolicy. Zanim fala sejsmiczna dotrze do Bukaresztu, ludzie będą mieli kilkanaście sekund na ewakuację. To niewielka pociecha, ale niewiele więcej da się w tej sprawie zrobić.
Powinniśmy bać się wstrząsów w Rumunii?
Platformy tektoniczne układają się na terytorium Polski tak, że fale sejsmiczne z rejonu Rumunii dobrze przenoszą się we wschodniej części naszego kraju, od linii wyznaczanej przez Przemyśl i Kołobrzeg. Dotychczas wstrząsy takie były odczuwalne w Lublinie, Warszawie, a nawet Gdańsku. Jeśli w Rumunii dojdzie do silnego trzęsienia ziemi, to będzie ono odczuwalne np. na wyższych piętrach wysokich budynków o konstrukcji szkieletowej, które dobrze przenoszą drgania. Budynki nie są zagrożone, ale nie można wykluczyć, że siła będzie wystarczająca, by powypadały szyby z okien, co może być niebezpieczne dla ludzi.
A czy możemy spodziewać się trzęsień ziemi w Polsce?
Wstrząsy kaliningradzkie, które miały miejsce w 2004 r. kompletnie nas zaskoczyły. Dopiero jakiś czas potem udało się w średniowiecznych kronikach znaleźć zapiski, z których wynika, że w tamtym rejonie ziemia trzęsła się w 1302 r.
Przez całe lata uważano, że to pomyłka w relacji ówczesnego kronikarza. Wygląda na to, że nauka jest właściwie bezradna w obliczu zagrożenia.
To prawda, zwłaszcza gdy mówimy o rejonach o umiarkowanej aktywności sejsmicznej. W przypadku np. Japonii, gdzie notowanych jest około 30 zjawisk sejsmicznych w ciągu dnia, można prowadzić szczegółową dokumentację i dokonywać prognoz w oparciu o twarde dane. W przypadku regionów takich jak Polska czy nawet Włochy działamy trochę po omacku, wyznaczając tzw. statystyczny czas powrotu na podstawie dostępnych danych i historycznych przekazów. Nie jest to doskonała metoda, bo ustalenie statystycznej częstotliwości trzęsień ziemi w danym rejonie wyznaczone np. na 70 lat opiera się zarówno na 200-letnich okresach zupełnego spokoju, jak i wstrząsach, powtarzających się co 20 czy 30 lat.
W przypadku epicentrum kaliningradzkiego oznaczałoby to więc, że częstotliwość drgań przekracza 700 lat. Ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy wstrząs w rejonie kaliningradzkim powtórzy się w ciągu najbliższych kilku, czy też kilkudziesięciu lat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|