 |
|
 |
|
Zosia
Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 8216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 237 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Pon 14:42, 05 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Adam Szostkiewicz
Byłem aktywnym katolikiem. W latach siedemdziesiątych przyjaźniłem się z krakowskimi dominikanami. W osiemdziesiątych udzielałem się w ruchach katolickich i podziwiałem papieża Polaka. Za jego poparcie Solidarności i za wizyty w synagodze i meczecie.Uważam do dzisiaj, że Kościół ma sens, jeśli wychodzi do ludzi każdej wiary, nie tylko katolickiej. Gdy pracowałem w Tygodniku Powszechnym, nasłuchałem się od mądrych redaktorów, że człowiek jest drogą Kościoła, a nie odwrotnie. Już wtedy klerykalizm wydawał mi się manowcem. Nie widziałem jednak, że to te manowce, a nie człowiek, są drogą Kościoła o wiele częściej, niż mi się zdawało.
Coś pękło, gdy Jan Paweł już w wolnej Polsce wołał, że prawa katolików są w niej zagrożone, a demokracja może wyrodzić się w totalitaryzm. Jak to? Przecież w demokracji wszyscy obywatele mają równe prawa, katolicy takie same, jak niekatolicy. Demokracja kończy się, gdy jakaś większość albo mniejszość wyłania władzę dzielącą obywateli na lepsze i gorsze sorty. Uznane za lepsze hołubi, uznane za gorsze spycha na plan dalszy. Tak było w PRL, ale się skończyło. Niestety, nie na zawsze.
Nagle znów słyszę, że w Polsce trwa atak na Kościół. Nacjonaliści formują bojówki, by bronić świątyń. Oplatają różaniec wokół pięści gotowej do zadania ciosu. Biskupi widzą źdźbło w oku niepokornych, ale nie belkę w swoim i kaznodziei głoszących słowo nienawiści zamiast Ewangelię. Mówi ona wyraźnie: błogosławieni którzy pracują dla pokoju między ludźmi.
Nie wiem, jak to jest być księdzem. Nie znam tego doświadczenia. Znam wielu, którzy zeszli z ambony, spakowali manatki i wyszli z Kościoła w świat. Są szczęśliwi. Niektórzy mówili do mnie: ale ja nie mam dokąd iść, zostanę. Szanuję decyzję jednych i drugich. To samo dotyczy świeckich wiernych. Ich doświadczenie w jakimś stopniu znam. Lecz sam w obecnym Kościele się nie odnajduję. Powodów powszechnie dziś znanych nie będę tu wyliczał.
W niczym -poza fasadą - nie przypomina tego, w którym czułem się u siebie, względnie bezpieczny, bogatszy duchowo, inspirowany do dobra, bardziej odporny na zło. Miałem szczęście zetknąć się w Tygodniku z księdzem Tischnerem i ojcem Musiałem, księżmi Bardeckim i Turkiem. Z redaktorami Turowiczem, Hennelową, Życińskim. Z chrześcijańskim, a nie krucjatowym katolicyzmem. Wdzięczność. Ale była też inna rzeczywistość w tej samej wspólnocie wiary.
Zdarzyło mi się na przykład, że w Boże Narodzenie kaznodzieja w obecności dzieci i ich rodziców krzyczał, że dziś Matce Bożej kazaliby zrobić aborcję. A innym razem usłyszałem, że podczas egzorcyzmów ludzie wypluwają z siebie kawałki radia. Czytałem o młodym księdzu nacjonaliście opiewającym z ambony ,, wielką Polskę narodową''. Oglądałem hołdy i pląsy polityków na imprezach ojca dyrektora. Takie zdarzenia odstręczają tak samo, jak głośne skandale i wielkie kryzysy w Kościele. Złe słowo, zły dotyk, ordynarne lub nieczułe zachowanie duchownych rujnują ufność. No, starczy tego, pomyślałem. Mogę się pomodlić pod gołym niebem.
Też tak mam. Mogę się pomodlić pod gołym niebem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|