 |
|
 |
|
Sol
Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 5401
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 445 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 14:55, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Tak wygląda to w realnym życiu.
43-letniej Alicji S. nie poznają nawet córki. Ma złamany nos, jej twarz pokrywają ciemnobrunatne siniaki, krwiaki. Kobieta twierdzi, że tak skatował ją „Edi” - Edward Ś., a potem zostawił nieprzytomną na drodze. Mimo że policja niemal od razu wiedziała o pobiciu, brutalowi włos z głowy nie spadł. A według relacji pokrzywdzonej i jej bliskich, sprawca jeszcze odgraża się, że: „Jeszcze niejednej tak wpier…!”.
- Pracuję w szpitalu od 23 lat i jeszcze tak zmasakrowanej kobiety nie widziałam - mówi pielęgniarka z chełmskiej izby przyjęć. - Jej twarz to spuchnięta, krwawa maska! Wszystkie tu byłyśmy przerażone, gdy ją zobaczyłyśmy.
Alicję S. przywieziono do szpitala w niedzielę, 18 stycznia. Ekipa karetki, którą wezwano do Turki (gm. Dorohusk), gdzie pokrzywdzona mieszka z dziećmi, była pewna, że okładano ją jakimś drągiem. 43-latka miała kłopoty z równowagą i praktycznie nie widziała - potężne krwiaki zasłaniały oczy.
Poprzedniego dnia wieczorem Alicja S. wracała od córki, która mieszka na drugim końcu Turki. Około godz. 20 przechodziła obok miejscowego sklepu. Wstąpiła na zakupy… Pozostała w domu trójka dzieci zobaczyła ją dopiero rano.
- Nie wiem, o której mama wróciła - mówi Justyna. - Przyszła do kuchni na śniadanie. Ten widok zapamiętam do końca życia. Zamiast twarzy była tylko jedna rana. Krew była wszędzie. „Mamo, kto ci to zrobił?” - pytałyśmy, a ona płakała razem z nami. Potem ręcznikami i chustkami ścierałyśmy krew, żeby coś widziała, a te strupy odpadały i otwierały się rany.
Karetka pogotowia, wioząca Alicję S. do szpitala, minęła się z policyjnym radiowozem. Policję wezwali domownicy, którym poszkodowana opowiedziała o pobiciu. - On ją tak stłukł, bo jak wszyscy wyszli i zostali w sklepie sami, rzucił się na Alkę i chciał zgwałcić. Broniła się, dlatego tak ją okładał pięściami - mówi Marek. - Widział to nasz sąsiad. Sam do mnie zadzwonił i mówił, że gdy przejeżdżał koło sklepu, Edward Ś. kogoś bił.
Edward Ś. trafił na posterunek w Dorohusku jeszcze tej samej niedzieli, ale po niespełna dwóch godzinach został zwolniony do domu. Policjanci stwierdzili, że nie mają podstaw do zatrzymania mężczyzny. Co zeznał „Edi”, policja nie ujawnia. Można jednak domyślić się, że przedstawił zupełnie inną wersję zdarzeń i do niczego się nie przyznał.
W tym samym czasie lekarze starali się nastawić nos skatowanej kobiety.
- To jakaś farsa. On ją przecież mógł zabić. Pobił, skopał i zostawił nieprzytomną pod sklepem, a sam poszedł do domu - mówi brat poszkodowanej. - Alka to wszystko zeznała. A Edi dalej siedzi w sklepie, jak gdyby nigdy nic! Dlaczego?
Policja zapewnia, że intensywnie ustala okoliczności zajścia.
- Sprawę pobicia prowadzi komisariat w Dorohusku. Czekamy teraz na obdukcję lekarską - mówi Henryk Marciniak, rzecznik chełmskiej komendy.
- Im się po prostu nie chce - uważają córki skatowanej kobiety. - Tydzień trzeba czekać, żeby policjant dowiedział się, co on zrobił naszej mamie? A on się z tego śmieje! Nikogo to nie interesuje. Ale my tego tak nie zostawimy!
Najbardziej szokuje postawa policji.
Panu Henrykowi Marcinakowi gratuluję "poczucia humoru".
"Edi" powinien wam wszystkim na komisariacie "tak wpier..."
źródło:nowy tydzień
Post został pochwalony 0 razy
|
|