|
Wysłany: Nie 10:39, 31 Sie 2008 Temat postu: Dziś rocznica podpisania pozumień sierpniowych |
|
|
Napisałam na 25 rocznicę. 2 lata temu było na FSK, rok temu na starych Mykach, teraz tu wkleję...
W s p o m n i e n i e
(Część I)
Początek patetyczny wzięty od Mickiewicza
bo zacząć jakoś trzeba kiedy warsztatu nie ma...
Tamte zaś czasy głęboko wryły się w moją pamięć
o tamtych dniach już nigdy zapomnieć nie będzie mi dane...
O sierpniu ów! kto cię widział w naszym kraju,
pamiętny sierpniu zwycięstwa, sierpniu urodzaju
solidarności wielkiej, braterstwa wśród ludzi,
tego już nie zapomni, to emocje budzi.
To był czas najpiękniejszy,
czas ruchu wielkiego,
którego celem wolność i nadzieja były
i chociaż tamte czasy dawno się skończyły,
to były czasy wielkiej naszej wspólnej dumy...
Kiedy oczy przymykam widzę tamte tłumy,
tysiące gdańszczan przybyłych pod stoczni bramami,
niby tacy jak dzisiaj, lecz nie tacy sami,
wspólnie za wolność, pokój mówiący modlitwy
w czas owej wielkiej, wspólnej i bezkrwawej bitwy,
i za Ojczyznę naszą, i o przyszłość dla nas...
To ulotne wrażenie, wówczas odebrane
nie zniknie z serca mego, z takiego powodu,
że byliśmy tam wszyscy w jednym wielkim celu,
wroga pokojem pokonać i osiągnąć wiele,
uczcić krew tych, co życie za wolność oddali,
bo przeciw władzy ludowej kiedyś strajkowali...
(Pamiętam i tamte czasy, o jakże okrutne,
a kiedy o nich wspomnę, to serce me wali,
chodź dzieckiem byłam wtedy...)...bo się zbuntowali
przeciw ludowej władzy, pod stocznią polegli,
gdy bez broni ze stoczni na zewnątrz wylegli...
Wolne związki dla wszystkich, aby dzięki owym,
o należne nam prawa upomnieć się można...
W sumie dwadzieścia jeden ważnych postulatów,
dziś jako dziedzictwo historii darowanych światu
na dwóch tablicach ze sklejki ręcznie wypisanych
i umieszczonych wysoko ponad stoczni bramą.
A wszystko, co się działo w sali BHP
na zewnątrz było słyszane przez wielkie tłumy te,
co pod stocznię przybyły, by wesprzeć z wszystkich sił,
tych, co w środku tam byli, bo tam ten protest był.
A nasza Stocznia Gdańska była nie do poznania
ozdobiona przepięknie, cała oflagowana.
Na płotach i na murach siedzieli robotnicy,
a brama nr 2 służyła jako mównica.
To właśnie ta historyczna, pod którą czasu onego
zginęli robotnicy strajku grudniowego...
Przed bramą plac był wielki, na nim ludzi tysiące
radosnych i wierzących, że spłynęło nań słońce,
trwali tam godzinami i w dzień i w nocy nawet,
a to, co w stoczni się działo, było jak `kawa na ławę'.
Radiowęzeł był wzięty i zaadoptowany
do potrzeb strajku wielkiego oraz wykorzystany.
Drukarnia stoczniowa również w ręce ludu oddana,
i w pełni wykorzystana.
Ulotki, gazetki, biuletyny liczne
były tam drukowane dla wiedzy publicznej
oraz kolportowane wśród sprzed stoczni tłumu...
Mam z tamtego czasu pism takich dziesiątki
i myślę czy nie oddać do muzeum w stoczni...
Ale żal mi ich trochę, przechowam pamiątki,
bo trzymając je w ręku, wspominam dni owe.
(Część II)
Przed stocznią pierwszy pomnik stanął,
krzyż prosty, z drewna wyciosany
i poświęcony na mszy, tuż za stoczni bramą,
dla tych co w stoczni byli i tych, co na zewnątrz.
W procesji wyniesiony, przed stocznią wkopany,
a później ozdobiony modlitwą przypiętą,
tekstem pieśni właściwie, którą tam śpiewano,
a która nadawała siły niepojętej:
`Słuchaj Jezu jak Cię błaga lud
słuchaj, słuchaj, uczyń z nami cud...'
Powstawały wówczas liczne piosenki i wiersze,
takie z serca płynące, prawdziwe, najszczersze,
a także litery o kroju nieznanym
w logo Solidarności wpisanym.
Powstał również i projekt pomnika,
który uczcił grudnia robotnika,
strzelisty, z trzech krzyży złożony,
ze szczytem w niebie zanurzonym.
Wielu z tamtych czasów wciąż pamiętam,
głos ich przez plac z wiatrem był niesiony,
i pobrzmiewa dotąd w moich uszach,
słyszę ich i nadal mnie to wzrusza...
Lech Wałęsa z bramy ukwieconej
wiarę wzbudzał i wytrwałość dawał
i już wtedy owacje dostawał
i pociągał za sobą te tłumy.
Andrzej Gwiazda w jednym stał szeregu,
żona jego jemu wtórowała,
bił od niego rozsądek i mądrość,
która wielką wiarę nam dawała.
Lech Bądkowski to gdański literat,
który spokój i mądrość tam wnosił,
Bogdan Lis oraz Florian Wiśniewski
także byli w komitecie strajkowym,
Lech Sobieszek - dawał wiadomości,
dopytywał się, uściślał zdania
i Henryka Krzywonos z tramwaju,
który został gdzieś na skrzyżowaniu.
Była także Alina Pieńkowska
pielęgniarka ze stoczni szpitala,
dzięki niej ten strajk się nie skończył,
ona z ludźmi modlitwy zmawiała...
I był jeszcze Bogdan Borusewicz
ten, co cały strajk zainicjował,
no i Anna Walentynowicz,
od której zaczęła się sprawa...
To nie wszyscy, wiem o tym ja dobrze,
ale ci mi w pamięci utkwili,
to ich głosy wciąż słyszę pod stocznią,
gdy wspominam o tym, co tam było...
Delegacje poparcia zmierzały
z wszystkich stron, z całego trójmiasta,
województwa, ba całego kraju,
wspólnie z stoczniowcami strajkowały.
Każda była przyjęta owacją,
każda była przyjęta radośnie,
przynosiła poparcie dla strajku
oraz z kraju ważne wiadomości.
Telefony wcale nie działały,
stąd to wówczas było takie ważne,
to dawało poczucie pewności
i czyniło te tłumy odważne.
Wokół placu stały radiowozy,
gdzieś w oddali niewidoczne prawie,
mundurowi siedzieli w ukryciu
i nie było widać ich tam wcale.
W tłumie byli na pewno tajniacy,
lecz nie dali znać tego po sobie
nawet gdyby stali się widoczni,
tłum ten wcale by ich nie zlinczował,
namawiani by byli do strajku
i poparcia protestu wielkiego.
Z nieba gęsto leciały ulotki,
nie stoczniowe, ale dywersyjne,
lecz tłum na nie nabierać się nie dał,
salwy śmiechu witały je tyko...
(Zakończenie)
***
Potem nastał czas swarów i waśni
i nie było już więcej jedności
i nie było tego uniesienia,
iskry Bożej i tego wrażenia -
my wspólnotą, bo my solidarni,
w jedność mocno złączeni sercami
i o wolną Ojczyznę walczący,
niesnaskami nie porozdzielani.
Stocznia Gdańska dziś także skarlała,
lasu dźwigów już nad nią nie widać,
hałas ucichł, ruch także niewielki,
za płotami łopiany, pokrzywy.
Gmachy stoczni nadgryza ząb czasu,
okien puste oczodoły straszą,
ale Stocznia choć mała, wciąż żyje
i jest ona nadal Stocznią naszą.
Kiedyś centrum tu miasta powstanie,
nowe, co Gdańskowi da przestrzeni
i pamięci powstanie muzeum,
aby młodym historię odświeżyć.
Całe miasto się zbliży do Wisły,
w delcie której wszak kiedyś powstało,
której swoje istnienie zawdzięcza
ona miastu bogactwo dawała.
Ale Stocznia Gdańska stąd nie zniknie,
będzie mniejsza i bardziej wydajna,
tak jak zawsze odda co najlepsze,
jak już nieraz w historii dawała.
PS Są to jedynie moje własne - subiektywne wspomnienia, świadka - uczestnika, nie relacja historyczna, dlatego przepraszam za wszystkie nieścisłości. Dlatego też nie ma tu ogólnie znanych faktów historycznych...
~kszzzz, 14.08.2006
|
|